[79]SMUTNĄ ZAŚPIEWAM PIEŚŃ...[1]
Smutną zaśpiewam pieśń — nie w odpowiedzi.
Bo odpowiedzi nie chcesz — pieśń, tak sobie...
Że mi położysz słowa trzy na grobie[2],
Które cię dojdą kiedyś od gawiedzi,
Jeśli od ludzi nie dojdą poczciwych —
Łacińskie — mową pisane nieżywych!...
A ty położysz je, bo wątpię, czyli
Kto inny...
Ludzie kiedy mię mylili,
Było mi zawsze tem rzeźwiej do Boga,
I rozpiórzały się ramiona moje,
Patrzyłem w zawrót gwiazd, w wieczne spokoje,
Gdzie do harmonji już pewność i trwoga
Dobiegły, jako bliźniąt dziwnych dwoje...
Tam mię wypierał, wgórę, fałsz i więcéj
Niż fałsz, owoców jego sto tysięcy...
Aż pogardziłem... może nie wczas — nie wiem,
Czy jest pogardy jaki jubileusz?
Czyli dość trafnie gardzę? Już, czy nie już
Czarnym się godzi osłonić modrzewiem,
I pod darninę prochów kilka zrzucić,
I pójść i wrócić, ale w swój czas wrócić!...
Więc tylko o tem nie wiem...
...Lat dziesiątek
Czekałem, tyle lat wierzyłem — lat człowieka,
Któremu chwila każda taka droga,
Jak zgłodniałemu dziecku kropla mleka,
Jak nieszczęśliwych łza w obliczu Boga...
Lat takich dziesięć, drugich dziesięć nie mam,
Bo i ja jestem śmiertelny — tak mniemam!...
Bo coraz bliższe mi ostatnie rzeczy.
Bo coraz więcej wzgardy mi potrzeba,
Bo coraz mniej mnie na świecie kaleczy,
Bo nie mam nawet łez, ostatków chleba...
Aż po dziesięciu latach takie słowa
Zdobyłem, które pamięć Twa zachowa;
Choćby je nawet odrzuciła codzień,
Wrócą — natrętny zbierze je przechodzień
I, jak zgubioną rzecz, na stole złoży.
A choćby porwał kto, treść się rozmnoży...
Te zaś są słowa takie:
[80]
Straciłem wielką rzecz — uszanowanie
Dla płci, jak dawni czynili poganie,
I do dna onej zstąpiłem bezwiary,
I wiem, że cała różnica kobiety
Przedchrześcijańskiej na tem tylko leży,
Że tamte (mamże tu dodawać: nie Ty)
Że tamte tylko z wysokości wieży
Na dzień tryumfu kwiat miotały wonny,
Gdy spodem huczał wóz dwunastokonny,
A te na pasji[3] dzień...
Te są różnice...
Stąd towarzyszki są — i niewolnice...
A Tobie dzięki i błogosławienie,
Tylko pamiętaj, żebym miał grobowiec,
Bo chcę posiadać coś, zostawić mienie,
Bo człowiek jestem, jakkolwiek wędrowiec,
I wiem, że duch mój lubi te murawy,
Co, gdy grobowiec obejmą bladawy,
Zdają się więcej przez sprzeczność złotemi,
I kokieterja stąd korzysta — ziemi!...