Snobizm i postęp/I
W życiu umysłowym części społeczeństwa, zwanej inteligencją, częstokroć przewija się pojęcie, a w potocznej rozmowie brzmią terminy snob i snobizm. Najogólniej rzecz biorąc, za pomocą wyrazu snob określa się i charakteryzuje osobnika, uprawiającego z zamiłowaniem pretensjonalny dandyzm, przestrzegającego kanonów mody z przesadą i nadmierną pieczołowitością. Snobizm w najpowszechniejszym mniemaniu jest to pozowanie na jakiś autorytet, — na owładnięcie pełnią wiedzy o jakiejś dziedzinie życia, — przestrzeganie aż do granic śmieszności umówionych, modnych przepisów dobrego tonu, praw czy przesądów, uznanych za najniewątpliwiej doskonałe i wykwintne przez osobistości miarodajne, stanowiące wzór obowiązujący, bezwzględnie godny naśladowania w danej sferze, czy w dziedzinie. Lecz te wyrazy snob i snobizm, w miarę operowania nimi, przykładania ich do coraz to innych zjawisk życia, nasiąkły wieloraką treścią, nabrzmiały od rozmaitych znaczeń. Nazwę snobizmu noszą częstokroć w mowie i piśmie objawy wszelakich przesądów i zgoła głupoty, — wady, wynikające z unikania naturalności i szczerości, a również najistotniejsza cecha natury ludzkiej, czyli arystokratyzm. Osobistość dotknięta przymiotem snobizmu, w mniemaniu, iż sposobem naśladowania, posiadła pełnię wiedzy o doskonałości w jakimś zakresie życia, ośmiesza nieustannie innych, nie pasujących do idealnego wzoru, wyszydza braki, których ona wyzbyła się pracowicie, studiując swój ideał. Nie wie zaś wcale o tym, iż sama jest przedmiotem pośmiewiska, dzięki właśnie ślepemu naśladowaniu wzorów. Krytyczny rzut oka wyższości prawdziwej, a nawet pospolity akt zdrowego rozsądku, w lot spostrzega złośliwie to usiłowanie obnoszenia wyuczonej doskonałości, — wyróżnia natychmiast najistotniejszą cechę snoba, iż nie interesuje go w gruncie rzeczy wartość, albo nicość jakiejś sprawy lub rzeczy, lecz jedynie jej powodzenie wśród ludzi, — i ową kreaturę bez poczucia wartości spraw, rzeczy i siebie samej, bez orientacji własnej w chaosie zjawisk i pojęć, bez prawdy wewnętrznej, wdzierającą się przemocą na miejsce prawdziwie dostojnych, strąca z rusztowania wyniosłości na poziom snobizmu. Wyraz "snob" powstał w Anglii. Zazwyczaj termin ów i całą sprawę snobizmu łączy się z nazwiskiem Williama Makepeace Thackeraya, który w istocie gatunek "snob" rozklasyfikował i każdy typ usiłował z zamiłowaniem określić. Thackeray utrzymuje w swej książce p. t. The Book of Snobs, iż "całe społeczeństwo angielskie wyróżnia się od innych właśnie snobizmem, ponieważ na wszystkich stopniach drabiny społecznej Anglik kłania się przed wyższymi, a zadziera nosa wśród niższych". Co prawda ironista, czy satyryk jakiegokolwiek społeczeństwa dostrzegłby na pewno tę samą cechę w swoim właśnie narodzie i swojemu tę dominującą cechę przypisał. Thackeray nie jest odkrywcą, czy wynalazcą terminów — snob i snobizm. Spotkał on ten wyraz gotowy jako prastarą, niezniszczalną i żywą formułę, w polu swej obserwacji za czasów pobytu (od lutego 1829 do marca 1830 roku) w Trinity College uniwersytetu w Cambridge. Od najdawniejszych czasów, — kto wie, czy nie od owej doby na początku trzynastego wieku, gdy trzy tysiące studentów porzuciły Oxford, a część ich udała się do Cambridge, — od czasów, gdy wielu studentów przybywało tam również z Paryża "e diversis partibus, tam cismarinis, quam transmarinis", — od chwili pierwszego podziału obywateli tego uniwersytetu na australes i boreales, — poprzez wieki — pisano we właściwej rubryce obok nazwisk młodzieńców studiujących a wysoko urodzonych, należących do nobility i gentry, do county — families, czyli mieszkających w dobrach swych na wsi, — właściwe ich tytuły i wymieniano godności — esquir, dający prawo do tytułu sir, knight, count, najdawniejszy tytuł noblesy angielskiej, duński earl, marquis, lord, baronet (od czasów Jakóba I-go). Natomiast w tejże rubryce, określającej stanowisko społeczne i pochodzenie uczniów uniwersytetu w Cambridge, obok nazwisk młodzieńców, wywodzących się ze sfery ludzi niezamożnych, wieśniaków, wiejskich dorobkiewiczów, rzemieślników, drobnych kupców, żeglarzy, wojskowych i tym podobnych "niższych zawodów" — wypisywano sine nobilitate, a w skróceniu — s. nob*). Ci to synowie kmieci, "łyczkowie" z pochodzenia, czyli świat żaków, gawiedź sine nobilitate, servitors, gmin, usiłujący za pomocą uniwersytetu zrobić karierę, wdrapać się wyżej, podpatrujący wciąż i na każdym kroku świat, obyczaje, postępowanie i maniery paniczów, był prawzorem, zaczątkiem i niejako klasą snobów. Zawzięcie i żarliwie podpatrywali wszystko, co poczynają i przedsiębiorą panicze, w jaki sposób pracują i próżnują, w jaki sposób odżywiają się i bawią, jak się ubierają i jakie stąd wynikają mody, obyczaje i przepisy, Z pasją właściwą naturze ludzkiej, dążąc do utożsamienia się z tamtymi, wszystko, co spostrzegli, naśladowali, oczywiście, nieudolnie, głupio, zabawnie i bez znajomości rzeczy. Ślepe naśladownictwo — otóż i najistotniejsza, podstawowa cecha snobizmu. Już dwa kolegia dla biednych studentów, założone przy kościele świętego Piotra w Cambridge przez Hughesa de Balsham biskupa d'Ely były dwoma gniazdami snobizmu. A trwając i rozwijając się poprzez stulecia, i obecny podział świata studenckiego w Cambridge na klasy: Fellow, Commoners, Noblemen, Scholars, Pensioners, Sizars, Sub — sizars — wskazuje na nieustanne współżycie tych dwu światów: magnaterii i żaków. Ubogie "sajzary", otrzymujące lokal, lub małe pensyjki, pilnie patrzą na postępowanie, zabawy, życie klubowe, obyczaje i tysiączne szczegóły pensjonarzy, suto płacących za stół i mieszkanie, muszą szczegółowo uczyć się wszelakiego sposobu bycia, który panuje w świecie studentów, należących i dziś jeszcze do klasy Noblemen, gdy po szczęśliwym złożeniu egzaminów uda im się samym przekroczyć progi upragnionego klanu Pensioners i stać się członkami owego wyższego świata w państwie uniwersyteckim. Szlachetny l nieulękły W. M. Thackeray w rozdziale o snobach uniwersyteckich swej znakomitej książki z pasją przedstawia te stosunki, pisząc:
"Przejedźmy się za pięć szylingów i zobaczmy, co się dzieje w kolegiach: ujrzymy tam, że jeden z młodzieńców poważnie defiluje w todze, cap and gown profesora, drugi ozdobił swój aksamitny beret złotymi i srebrnymi oblamowaniami, a trzeci pokornie nosi swój berecik bez chwaścika. Pierwszemu z nich wolno wszystko, ponieważ jest to Noblemen. Młodemu lordowi uniwersytet przyznaje stopień naukowy po dwu latach studiów, a zwykłym śmiertelnikom — po siedmiu. Oprócz tego tamten, pan, nie ma obowiązku zdawania egzaminów. Młodzieńcy w beretach ze złotymi i srebrnymi ozdobami, to synowie ludzi bogatych. Aczkolwiek nie należą do arystokracji, wolno im jest odżywiać się lepiej, niż kolegom, tudzież pić wino przy stole, do czego tamci nie mają prawa. Nieszczęśliwi młodzi ludzie bez chwaścika na czapkach noszą w Oxfordzie nazwę Servitors (nazwa w istocie nobliwa i pełna subtelności). W rodzaju odzieży ich musi być zachowana rozmaitość, ponieważ są to ludzie biedni, to też im nawet nie wolno obiadować przy stołach wspólnych, obok bogatych i znakomitych kolegów". W. M. Thackeray stwierdza, iż za jego czasów najlichszymi w galerii snobów uniwersyteckich byli nieszczęśliwi młodzieńcy, rujnujący się literalnie aż do zguby wskutek manii naśladowania znakomitych i bogatych kolegów. Smith zaznajamia się z noblemenami i zaczyna wstydzić się swego ojca, sklepikarza. Johns pozostaje w stosunku znajomości, żyje wesoło i lekkomyślnie, rujnując siostrę i brata, dlatego tylko, żeby móc odwzajemnić się wydaniem obiadu dla lorda, albo jechać konno w towarzystwie sir Johna.
Wstrętny typ snobów stanowili komiczni plebejusze, nie znoszący, na przykład, polowania, lękający się tej całej zabawy w myślistwo, a, co ważniejsza, nie posiadający wcale środków po temu, ażeby móc sobie pozwolić na tego rodzaju zabawkę, lecz polujący zajadle, ponieważ w danym polowaniu brali udział koledzy lordowie. Rozpatrzywszy całą drabinę życia społecznego Anglii ówczesnej, kreśląc typy (a, po prawdzie, karykatury) snobów na dworze monarszym, w sferze arystokracji, nade wszystko zaś wśród pół-arystokratów, w sferze osób "porządnych", grubej burżuazji, stanu wojennego, w świecie klerykalnym, uniwersyteckim, w literaturze, w Irlandii, wśród Anglików, wędrujących po kontynencie, na prowincji, w klubach, w małżeństwie, W. M. Thackeray przestaje być spokojnym, wesołym obserwatorem obyczajów, chwyta się satyry i uderza przede wszystkim na konserwatywny ustrój Anglii. "Jakimże sposobem moglibyśmy uniknąć snobizmu", — pisze z pasją, — "skoro mamy zadziwiający instytut narodowy, specjalnie w tym celu utworzony, dla rozwoju i kultu właśnie snobizmu. Jakimże sposobem moglibyśmy uniknąć czci lordów? Ciało i krew zmusza nas do tego. Któryż to z naszych ludzi zdoła oprzeć się tej niezmiernej pokusie? Pobudzani przez siłę, zwaną szlachetnym współzawodnictwem, ludzie dążą do osiągnięcia godności i zaszczytów, — osiągają je wreszcie. Inni, zbyt słabi, albo nikczemni, zachwycają się na ślepo, a nawet po prostu czołgają w zachwycie przed szczęśliwymi posiadaczami dostojeństw".
W "Księdze snobów", tej galerii figur, karykaturalnie naszkicowanych węglem satyryka i ironisty, W. M. Thackeray rysuje jednak parę małżeńską Grayów, adwokata bez praktyki i jego żony, parę, która stanowi dwa typy dodatnie w rozumieniu tego autora, właśnie wskutek lekceważenia form uświęconych przez snobizm ich gościa. Gray i jego żona to postaci jasne i naturalne, postawione może umyślnie dla kontrastu i uwypuklenia nieszczerości, fałszu obyczajowego, czci nabożnej dla uświęconych przez tradycję form towarzyskich i społecznej obłudy, — to typy rasy ludzi szczerych i właśnie przez tę szczerość dostojnych. W szczegółowym przeciwstawieniu obiadu u Raymonda Graya spotykają się tedy dwa typy dostojeństwa: niewątpliwie istniejące, usankcjonowane przez cały ustrój angielski, — oraz drugie, nowe, a jednak istotne, wyzute ze wszelkiej blagi życiowej, idące za wskazaniem własnej wewnętrznej prawdy jednostek. Zachodzi tedy konieczność wyjaśnienia, co właściwie zawiera w sobie owo określenie — dostojeństwo, nobilitas starożytnych, a czym jest owa niejasna formuła — sine nobilitate, czyli późniejszy snobizm.
Przymiotnik słowny nobilis pochodzi od słowa nosco, co znaczy — rozumiem i wiem. W skrócie, wskutek synkopy, przymiotnika nobilis ukrywa się tedy pierwotna forma noscibilis, czyli wiedzący, znający się na rzeczy, świadomy. W łacinie pierwotnej, jak podają znakomite jej słowniki, zamiast późniejszego nosco, pisano gnosco i gnoscibilis zamiast startego i urobionego później noscibilis. Nobilis jest to wyraz wieloznaczny, obejmujący szeroką i wieloraką sferę przymiotów. Wyraża tedy to samo, co cognus i notus, znany z dobrej, lub złej strony, jako to: "Nobilis rhetor"... Demetrius ex doctrina nobilis et clarus..." "Multi in philosophia praeclari et nobiles..." Nobilis oratio..." "Nobiles libelli..." ale również "Scortum nobile ac libertina".
W innym znowu sensie nobilis znaczy to samo, co insignis (odznaczający się), famosus (głośny), excellens (celujący), celeber (słynny), conspicuus (znaczny), więc nobilis nomine et armis, claro genere ortus, nobilis natu, — a wreszcie po prostu bonus (zacny), probus (rzetelny), honestus (godziwy), generosus (szlachetny), liberalis (godny męża wolnego), ingenuus (szczery otwarty).
Nobilitas — abstraktum przymiotnika nobilis, — zamiast prastarego notabilitas, — oznacza na ogół rzecz, albo pojęcie jakie wzniosłe. Wyrazu tego używano, — zwłaszcza w łacinie średniowiecznej, — jako tytułu wyróżniającego, dla oznaczenia prerogatyw, praw honorowych, dziedzictw zacnych i zaszczytnych, wreszcie — majątków ziemskich. W znaczeniu obszerniejszym nobilitas jest wyrazem określającym miękkość i elegancję obyczajów, a więc to samo, co urbanitas, czyli wielkomiejskość, w przeciwieństwie do parafiańszczyzny, — sposób postępowania, właściwy człowiekowi "urodzonemu", szlachetnemu z pochodzenia, amplitudo (szerokość gestu), magnificentia (wspaniałomyślność), — a dalej, nobilitas — to dalekość rozgłosu, sława, dzięki której jakaś osoba, czy sprawa znana jest powszechności, — excellentia (wyróżnienie się, dostojeństwo wartości, szlachetność), fecunditas (obfitość zasobów, powaga i czystość rodu). "Nobilitas sola et atque unica virtus".
Jest to więc wysokość i moc ducha, ufność i pewność siebie, śmiałość nieustraszona, duma, rodząca się ze wspaniałości serca.
Czasu cesarzy rzymskich tytuł nobilis i nobilissimus przysługiwał jedynie braciom i siostrom cesarza, skoro podniesieni zostali do specyficznej godności nobilitatu. Tytuł ów brzmiał wówczas: nobilissimus princeps. Wreszcie Nobilitas czczona była wręcz, jako bóstwo i upostaciowana w osobie bożyszcza, trzymającego oszczep w prawicy.
Skoro suma, a choćby tylko część wymienionych wyżej przymiotów ludzkiego ducha skupiła się w jakiejś jednostce, to ta osobistość budziła, oczywiście, wśród słabszego ciałem i duchem otoczenia uczucie czci, a nawet trwogi.
Ludzi tej miary, a także ich potomstwo, otaczała legenda i zabobon. Indyjscy brahmini, klasa posiadająca najwyższe przymioty intelektualne, oraz kshatryowie, klasa wojowników, pochodzą, według wierzeń, klechd narodowych i pieśni, z ust i ramion bóstwa. Japońscy samurajowie są potomkami legendarnych bohaterów a najwyższy z nich, mikado, jest synem samego słońca. Arystokracja w Chinach, w Egipcie, u Semitów, w Grecji i w Rzymie jest piastunką bohaterstwa, a zarazem grupą, znającą się na tajemnicach religijnych, sekretach, postrach budzących, na prawach, które otaczają narodziny, życie i śmierć. Eupatrida i pater familias, jako założyciel rodu, jest zarazem kapłanem i wodzem wojennym. Patriarcha i szejk posiada również obadwa te znamiona potęgi i władzy. W zaraniu bytu każdego społeczeństwa widać grupę, znającą się na sprawach tajemniczych, władczą, rządzącą i panującą. Człowiek silny, dzielny, nieulękły i niezwyciężony, znający się na sposobach walki, na czarach, otoczony sympatią bóstw opiekuńczych i pozostający w zmowie z duchami przodków występuje we wszystkich epopejach wszystkich narodów. Zamiast uciekać, jak inni, ratować swe życie, gdy wróg zewnętrzny nachodzi ojczystą dziedzinę, zgadzać się na płacenie okupu i haraczu, przyjmować znaki niewolnictwa, staje na czele wojowników, naśladujących go w sposobach walki i w męstwie, nastawia pierś, wytęża ramiona, wznosi obronny miecz, osłania sobą ziemię i państwo. "Wszystką Rzeczpospolitą na ręku piastuje", jak mówi o sobie hetman Żółkiewski. Jest to panosza i władyka. Taki żyje w wiecznej pamięci i legendzie wszystkich narodów, jako Leonidas, Judas Machabejczyk, Cyd Campeador, Joanna d'Arc, Bayard, Arnold Winkelried, Ryszard Lwie Serce, Saladyn, królewicz Marko, Czarniecki, Kościuszko... Potomek bohatera, władcy, dostojnego męża dziedziczy nie tylko jego przymioty, lecz i sumę czci, postrachu i uwielbienia w pospolitym ludzie. Imię i nazwisko tamtego, jakoby cząstka jego istoty, przechodzi na potomnych. Posiadaczowi czczonego imienia wiara powszechna przypisuje moc posiadania czarodziejskich praktyk, albo niezwykłej siły ducha prarodzica. Stąd pochodzą gusła, odprawiane nad osobą, nad częściami ciała, nad włosami noworodka, ażeby mu wraz z imieniem, wróżącym wielkość, nadać moc i potęgę praszczurów.
Nobilis w Rzymie, to przede wszystkim ten, kto może wskazać na swego protoplastę, ojca rodu, przodka. Nobilis mógł wykazać się pochodzeniem od ludzi, którzy spełnili sławne uczynki dla dobra rzeczpospolitej, albo nią tajemnie rządzili za pomocą swego znawstwa rzeczy niedostępnych. Nobilis mógł przedstawić podobizny przodków — patres. Ignobilis, czyli novus, to człowiek, nie posiadający portretów przodków. Z dala wpływu rzymskiego, na drugim końcu Europy i romańskiego świata, w społeczeństwie rosyjskim, elita arystokratyczna, wywodząca się z krwi rurykowiczów, albo jagiellonidów, a więc około sześćdziesięciu rodów, nosi nazwę znat. W swoistym, czysto słowiańskim brzmieniu nazwa ta oddaje to samo, co łacińskie gnosco i nosco — poznanie, wiedzę. Znat — jest to wśród ciemnego i zabobonnego pospólstwa zbiorowisko i środowisko ludzi znatnych, znających się, wiedzących, świadomych, posiadających sekrety, — czyli dosłowne tłumaczenie wyrazu nobilitas, W zaraniu dziejów Rusi księżniczka Olga z domu Ruryka nosi nazwę "Premudraja", gdyż za pomocą przebiegłych sztuk i podstępów pokonywała nieprzyjaciół. Jarosław Pierwszy, praszczur książąt "udzielnych" nosi miano "Mądry". Włodzimierz Manomach pisze swe "Pouczenie dla dzieci" w epoce powszechnej ciemnoty. Za czasów Borysa Godunowa, gdy za posiadanie książki karano śmiercią, a sztukę pisania i czytania posiadał tylko "dumnyj dijak", książę Mścisławski, sam jeden na obszarach nieobeszłych carstwa, trzymał w piwnicy bibliotekę, jako w istocie jedyny wśród bogatych i biednych "chołopów carskich" — nobilis.
W społeczeństwie angielskim nobility objęła tylko parów, lordów, dostojników, należących do Hause of peers, z wykluczeniem jednak ich rodzin. Gentry (właściwie frakcja arystokratyczna w izbie gmin) nadaje swym członkom tytuł gentlemen, dla odróżnienia od parów — noblemen. Z biegiem czasu, skoro ilość parów stała się nieograniczoną, i gdy korona posiadła prawo udzielania tego tytułu w nagrodę zasług mężom stanu, uczonym i pisarzom, ilość tych nowoczesnych ojców rodu wzrosła bardzo wydatnie. Księga podręczna, "county-families" wylicza trzynaście tysięcy osób, należących do arystokracji angielskiej.
W języku naszym znaczenie terminu łacińskiego nobilitas najlepiej oddaje wyraz — wspaniałość,**) później wspaniałość, — czyli upodobnienie się, dociągnięcie, "stąpienie w strzemię" jakiegoś zamierzchłego, mitycznego typu "pana", który nie figuruje wprawdzie w piśmie i zgasł nawet w legendzie, lecz na świadectwo swego dostojnego bytu w zaraniu dziejów ma cały język polski w przeciągu jego wielowiekowego trwania. Jest to rzecz charakterystyczna, że ościenna mowa niemiecka na wyrażenie tegoż terminu wspaniałość ma swą nazwę die Herrlikeit, a nobilis — wspaniały, — późniejsze — wspaniały, — czyli wielkością piękna uderzający, majestatyczny, górny, niegminny, pański, niepospolity, po niemiecku tłumaczy się wyrazem herrlich.
Widzimy z tych zestawień, iż termin nobilis nie oznacza jedynie praw i prerogatyw, wynikających z urodzenia i dziedziczenia majątków, tytułów i zaszczytów niezasłużonych osobiście, lecz że jest terminem, oznaczającym przede wszystkim wyższość fizyczną, intelektualną i moralną. Pozycja sine-nobilitate, czyli snobizm, miała być antytezą tamtych wartości. Byłoby pracą nęcącą — przedstawienie dziejów owych wartości, które nobilitas wycisnęła na życiu Polski w czasie jej tysiącletniego trwania, tudzież uwydatnienia objawów, — jak to na rzecz Anglii uczynił W. M. Thackeray, — które snobizm w jej życiu, kulturze i obyczajach rozpostarł. Wydobycie na jaw tych dwu cech, pokrewnych a odmiennych, bo postępu i snobizmu, byłoby niewątpliwie sprawą pożyteczną, lecz jest zadaniem trudnym nad wyraz, zwłaszcza w okresie ostatnim, zeszłowiekowej niewoli. Sąd o snobizmie polskim w tym okresie czasu nie byłby sprawiedliwym w żadnym razie, gdyż ogłaszający wyrok nie byłby w możliwości poznania wszystkich głębokich przyczyn i doraźnych powodów osądzanych zjawisk. Sprawy polskie w tym okresie czasu zbyt są skomplikowane, by można było, z daleka i w spokoju je obserwując, wyrokować bez błędu. Zjawisko takie; jak snobizm polski w ostatnim okresie niewoli nie było skutkiem jednego jakiegoś powodu, lecz zależało od spraw głęboko ukrytych. Nadto sama istota wartości pierwotnych, wśród nacisku zjawisk uległa tak wielkim przekształceniom, bieda istnienia tak wytężyła i przekręciła na nice wszystko dostojeństwo rodowe, — nastąpiło tak wielkie zniekształcenie dawnej zasadniczej iścizny, iż rozsegregowanie wartości byłoby sprawą nie do wykonania. Niegdyś Wacław z Potoka Potocki narzekał:
- "Nikt do nas, my na wszystkie posyłamy światy
- Po trunki, po korzenie, szkiełka i bławaty.
- W tem kmiotków naszych poty, w tem ich toną prace
- Kuchnie żółcić i winem oblewać pałace".
Potężny czterowiersz, w którym ujęte są wielowiekowe dzieje polskiego naśladownictwa, niedołęstwa, snobizmu. Gorzej osądza Polskę poeta okresu walki, gdy wprost mówi:
- "Pawiem narodów byłaś i papugą,
- A teraz jesteś służebnicą cudzą".
Ten wyrok, bezwzględny i ryczałtowy na wszystko, nie widzi nic prócz pawio-papugizmu na przestrzeni dziejów. Pisarz angielski dostrzega te same wady w Anglii. Co prawda, snobizm angielski nosi cechy indywidualne, angielskie. Tam się narodził i kwitnie. Nasz jest przede wszystkim cudzoziemszczyzną, naśladownictwem obcości, naleciałością przywiezioną z zagranicy. To druga jego zasadnicza cecha.