<<< Dane tekstu >>>
Autor Charles-Hubert Millevoye
Tytuł Spadające listki
Pochodzenie Rymy i Rytmy. Tom III
Wydawca Jan Fiszer
Data wyd. 1900
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Leo Belmont
Tytuł orygin. La chute des feuilles
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom III
Indeks stron
Charles Hubert Millevoye
Spadające listki.

Ozdobę lasów zdarł wiatr jesienny
I ziemię żółtym usłał dywanem;
Już bez tajemnic las stoi senny,
Już słowik pieśnią nie brzmi nad ranem.
Gasnący młodzian po raz ostatni
Po lasku błądził, w sercowej męce,
I rzucał uśmiech laskowi bratni,
Bo tu mu zbiegły lata dziecięce! –
Lasku mój luby, żegnaj… umieram,
Twoja żałoba wróżbą mi służy:
Gdy na twych liści spadek spozieram,
Myślę, że on mi śmierć moją wróży.
I Epidaury wyrocznie wieszcze
Zda się wyrzekły: Ten lasek bratni
Przed twojem okiem żółknieje jeszcze,
Ale dla ciebie poraz ostatni.
Wieczysty cyprys, zmąciwszy ciszę,

Nad twoją głową już się kołysze,
Długie gałązek schyla ramiona,
I prędzej uschnie młodość twa blada,
Niźli przekwitnie trawka zielona
I z chwiejnych krzaczków kwiecie pospada.“
Tak, ja umieram!.. wiatry północy
Mego żywota wiosnę zmroziły.
Choć życia pragnę, znikąd pomocy,
Muszę do czarnej zstąpić mogiły.
Spadnij więc listku z twarzą żebraczą,
Spadnij i pokryj smutną tę drogę,
Osłoń przed matki mojej rozpaczą
Miejsce, gdzie jutro leżeć już mogę.
Lecz ma kochanka przyjdzie tu może
Popłakać za mną na mej mogile,
W ciemnej alei, w wieczornej porze,
Cień mój natenczas zbudź, szemrząc mile —
Bym był szczęśliwy, choć jedną chwilę!
Tak rzekł, odchodzi… po czasie małym
Ostatni listek, spadając z drżeniem,
Był jego smutnej śmierci sygnałem
Grób mu wyryto pod dębu cieniem.
Ale nie przyszła jego kochanka
Odwiedzić zimny kamień mogilny;
I tylko czasem w dolinie, z ranka,
Okrzyk młodego pasterza silny,
Lub zbłąkanego kroki wędrowca
Przerwały ciszę jego grobowca.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Charles-Hubert Millevoye i tłumacza: Leopold Blumental.