Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Choroby wieku tom II.djvu/70: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
<section begin="r45"/>{{tab}}— Powiedz pani, rzekł do wygalonowanego sługi, że jutro pójdę za sochą w pole i gości nie mam czasu przyjmować, a nawet tak wielkich państwa w tak lichym domku pewnie bym nie potrafił... niech się lepiej nie fatygują.<br />
<section begin="r45"/>{{tab}}— Powiedz pani, rzekł do wygalonowanego sługi, że jutro pójdę za sochą w pole i gości nie mam czasu przyjmować, a nawet tak wielkich państwa w tak lichym domku pewnie bym nie potrafił... niech się lepiej nie fatygują.<br />
{{tab}}Powtórzono te wyrazy nie Emilji, ale samemu Plamie, który się zamyślił, ruszył ramionami i nic nie odpowiedział, a żonie oznajmił że ojca nie było w domu. Przeciągnęło się więc widzenie z panem Demborem, potem nagle jakoś nastąpił wyjazd, i Emilja jak Tymlo listem tylko pozdrowiła kochanego ojca, Plama nie odważył mu się nawijać na oczy, choć zaprawdę w usposobieniu umysłu z jakiem teraz na świat nawrócony poglądał, nicby mu się już nie stało.<br />
{{tab}}Powtórzono te wyrazy nie Emilji, ale samemu Plamie, który się zamyślił, ruszył ramionami i nic nie odpowiedział, a żonie oznajmił że ojca nie było w domu. Przeciągnęło się więc widzenie z panem Demborem, potem nagle jakoś nastąpił wyjazd, i Emilja jak Tymlo listem tylko pozdrowiła kochanego ojca, Plama nie odważył mu się nawijać na oczy, choć zaprawdę w usposobieniu umysłu z jakiem teraz na świat nawrócony poglądał, nicby mu się już nie stało.<br />
{{tab}}Do Porzecza nie pojechali państwo Plamowie, choć się także zbierali, i była o tem mowa kilkakroć, ale Emilja ze zwykłym swoim rozsądkiem zawyrokowała, że nie ma żadnej potrzeby utrzymywać stosunków familijnych, żyjąc w sferach tak odmiennych, i nigdy się prawie nie spotykając.<br />
{{tab}}Do Porzecza nie pojechali państwo Plamowie, choć się także zbierali, i była o tem mowa kilkakroć, ale Emilja ze zwykłym swoim rozsądkiem zawyrokowała, że nie ma żadnej potrzeby utrzymywać stosunków familijnych, żyjąc w sferach tak odmiennych, i nigdy się prawie nie spotykając.<br />
{{tab}}— My dla nich, oni dla nas byliby ciężarem, dodała, przyjemności im nie zrobilibyśmy wcale, a dla nas byłoby to zbytecznie kłopotliwem.... zresztą potrzeba jechać do Warszawy.<br />
{{tab}}— My dla nich, oni dla nas byliby ciężarem, dodała, przyjemności im nie zrobilibyśmy wcale, a dla nas byłoby to zbytecznie kłopotliwem.... zresztą potrzeba jechać do Warszawy.<br />
{{tab}}I tak wrócili ze wsi, posunęli się za granicę do Wód, których stan zdrowia pono Plamy wymagał... a dalej?... nie wiem, musieliście gdzieś spotkać się z niemi w Hamburgu, Baden-Baden, Salzbrun, Ems.... lub w Ostendzie.<br />
{{tab}}I tak wrócili ze wsi, posunęli się za granicę do Wód, których stan zdrowia pono Plamy wymagał... a dalej?... nie wiem, musieliście gdzieś spotkać się z niemi w Hamburgu, Baden-Baden, Salzbrun, Ems.... lub w Ostendzie.<br />
<br /><br /><section end="r45"/>
<br /><br /><section end="r45"/>
<section begin="r46"/>{{c|XLVI.|w=110%|po=30px}}
<section begin="r46"/>{{c|XLVI.|w=110%|po=30px}}
{{tab}}I nic już o nich więcej. — Spójrzcie na wasz świat a dowiecie się reszty, cienie tych postaci otaczają was do koła, spytajcie ich o zakończenie; — ja tylko do was jeszcze, co krzewicie tak gorliwie przemysł i {{pp|ubie|gacie}}<section end="r46"/>
{{tab}}I nic już o nich więcej. — Spojrzcie na wasz świat a dowiecie się reszty, cienie tych postaci otaczają was do koła, spytajcie ich o zakończenie; — ja tylko do was jeszcze, co krzewicie tak gorliwie przemysł i {{pp|ubie|gacie}}<section end="r46"/>