Strona:Posażna panna.djvu/109: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
m bot poprawia formatowanie |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Uwierzytelniona | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
<section begin="VII"/>{{pk|kufer|ków}}, zadowolony, że się nie spóźnił przecie. Czekał, czekał, póki nie nadszedł konduktor, i nie kazał mu się przesiąść gdzieindziej, a wówczas, znowu z trwogą i pośpiechem przeprowadzał się z kuferkami do innego wagonu i jeszcze zwykle czekał dość długo, nim pociąg ruszył nareszcie.<br /> |
<section begin="VII"/>{{pk|kufer|ków}}, zadowolony, że się nie spóźnił przecie. Czekał, czekał, póki nie nadszedł konduktor, i nie kazał mu się przesiąść gdzieindziej, a wówczas, znowu z trwogą i pośpiechem przeprowadzał się z kuferkami do innego wagonu i jeszcze zwykle czekał dość długo, nim pociąg ruszył nareszcie.<br /> |
||
{{tab}}Podobnie zupełnie odbył się obecny jego wyjazd do Lwowa, z tym dodatkiem, że przybywszy zawcześnie, wsiadł do pociągu odjeżdżającego do Wiednia, ale na szczęście konduktor zapytał go dokąd jedzie i kazał mu coprędzej wysiąść, a przyjść za trzy kwadranse na następny pociąg. Wysiadł więc sędzia i otoczony kuferkami oczekiwał na następny pociąg, w którym |
{{tab}}Podobnie zupełnie odbył się obecny jego wyjazd do Lwowa, z tym dodatkiem, że przybywszy zawcześnie, wsiadł do pociągu odjeżdżającego do Wiednia, ale na szczęście konduktor zapytał go dokąd jedzie i kazał mu coprędzej wysiąść, a przyjść za trzy kwadranse na następny pociąg. Wysiadł więc sędzia i otoczony kuferkami oczekiwał na następny pociąg, w którym ulokowany został obok jakiegoś żydka, usiłującego przy wątłem świetle lampy wagonowej odczytać »Neue Freie Presse«, oficera dymiącego straszliwie z włoskiego cygara, kaszlącego jegomościa z małżonką, tulącą do piersi płaczące niemowlę, i malcem, kręcącym się po wagonie i depcącym pasażerom po nogach.<br /> |
||
ulokowany został obok jakiegoś żydka, usiłującego przy wątłem świetle lampy wagonowej odczytać »Neue Freie Presse«, oficera dymiącego straszliwie z włoskiego cygara, kaszlącego jegomościa z małżonką, tulącą do piersi płaczące niemowlę, i malcem, kręcącym się po wagonie i depcącym pasażerom po nogach.<br /> |
|||
{{tab}}Sędzia odpędzał ręką dym z cygara i wzdychając słuchał monotonnego łoskotu wagonu.<br /> |
{{tab}}Sędzia odpędzał ręką dym z cygara i wzdychając słuchał monotonnego łoskotu wagonu.<br /> |
||
<br /><br /><section end="VII"/> |
<br /><br /><section end="VII"/> |
||
<section begin="VIII"/>{{c|VIII.|po=1.5em}} |
<section begin="VIII"/>{{c|VIII.|po=1.5em}} |
||
{{tab}}W pokoju zastawionym wysokiemi, oszklonemi szafami bibliotecznemi siedział Arman przy biurku pośród papierów i książek. Oparłszy głowę na ręku, zwrócił twarz ku pięknej żonie, siedzącej z boku na krześle i mnącej w ręku niecierpliwie jakąś robótkę. |
{{tab}}W pokoju zastawionym wysokiemi, oszklonemi szafami bibliotecznemi siedział Arman przy biurku pośród papierów i książek. Oparłszy głowę na ręku, zwrócił twarz ku pięknej żonie, siedzącej z boku na krześle i mnącej w ręku niecierpliwie jakąś robótkę.<br /> |
||
{{tab}}— Dziwię się Tosiu, mówiła, że jesteś tak niewyrozumiały i nie masz względu na moje delikatne zdrowie, ani na zdrowie Adelci.<br /> |
{{tab}}— Dziwię się Tosiu, mówiła, że jesteś tak niewyrozumiały i nie masz względu na moje delikatne zdrowie, ani na zdrowie Adelci.<br /> |
||
{{tab}}— Ależ Andziu! nigdy nie czułaś się chorą!<br /> |
{{tab}}— Ależ Andziu! nigdy nie czułaś się chorą!<br /> |
||
{{tab}}— Nie {{Korekta|jestto|jest to}} choroba, ale usychanie w samotności... nigdy nie szalałam, nie bawiłam się, nie pragnę całkiem tego, |
{{tab}}— Nie {{Korekta|jestto|jest to}} choroba, ale usychanie w samotności... nigdy nie szalałam, nie bawiłam się, nie pragnę całkiem tego, ale... dla siostry muszę pragnąć więcej życia... swobody... towarzystwa. Siedzi dotychczas u nas, jak pierwej w klasztorze, nie widząc prawie ludzi.<br /><section end="VIII"/> |
||
ale... dla siostry muszę pragnąć więcej życia... swobody... towarzystwa. Siedzi dotychczas u nas, jak pierwej w klasztorze, nie widząc prawie ludzi.<br /><section end="VIII"/> |