Strona:PL Gabriela Zapolska - Sezonowa miłość.djvu/419: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
m bot poprawia formatowanie |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
naiwna, poczciwa chęć wywiezienia jej za granicę, otoczenia ją komfortem...<br> |
naiwna, poczciwa chęć wywiezienia jej za granicę, otoczenia ją komfortem...<br> |
||
{{tab}}I pomyśleć, że za kilka tygodni, tam, na Wareckiej ulicy, miała stać się wielka, tragiczna pustka dokoła tego człowieka i to gniazdo, zwleczone jego staraniem, miało mieć nagle ''» |
{{tab}}I pomyśleć, że za kilka tygodni, tam, na Wareckiej ulicy, miała stać się wielka, tragiczna pustka dokoła tego człowieka i to gniazdo, zwleczone jego staraniem, miało mieć nagle ''»lampę zgaszoną i drzwi otwarte«''.<br> |
||
{{tab}}W ciemni wielkiej, która coraz gęstszą się stawała, twarz Porzyckiego postarzała się nagle. Z nadzwyczajną wrażliwością, właściwą aktorom, przerzucił się uczuciowo w duszę Żebrowskiego. Przeszedł całą torturę takiej chwili, gdy Tuśka zawiadomi go, że więcej do domu nie wróci...<br> |
{{tab}}W ciemni wielkiej, która coraz gęstszą się stawała, twarz Porzyckiego postarzała się nagle. Z nadzwyczajną wrażliwością, właściwą aktorom, przerzucił się uczuciowo w duszę Żebrowskiego. Przeszedł całą torturę takiej chwili, gdy Tuśka zawiadomi go, że więcej do domu nie wróci...<br> |
||
{{tab}}— Dlaczego? dlaczego?...<br> |
{{tab}}— Dlaczego? dlaczego?...<br> |
||
Linia 13: | Linia 13: | ||
{{tab}}I dlatego kłamią. |
{{tab}}I dlatego kłamią. |
||
{{kropki-hr}} |
{{kropki-hr}} |
||
{{tab}}Tak myśli Porzycki, tak czuje — tak widzi następstwo katastrofy, która się tam czai i rośnie na dole w Obidowskiej sadybie.<br> |
{{tab}}Tak myśli Porzycki, tak czuje — tak ''widzi'' następstwo katastrofy, która się tam czai i rośnie na dole w Obidowskiej sadybie.<br> |
||
{{tab}}— I... co ja jej wzamian dam? — uderza w jego myśl jakby obuchem, co ja jej dam za lat kilka? Czy potrafię tak, jak ten »kołtun«, skoncentrować całe swe uczucie na niej jednej i stworzyć jej ten kąt, w którym ona dopiero główną osią będzie? On jej da starość spokojną, cichą, będzie pracował na nią do końca życia — na nią |
{{tab}}— I... co ja jej wzamian dam? — uderza w jego myśl jakby obuchem, co ja jej dam za lat kilka? Czy potrafię tak, jak ten »kołtun«, skoncentrować całe swe uczucie na niej jednej i stworzyć jej ten kąt, w którym ona dopiero główną osią będzie? On jej da starość spokojną, cichą, będzie pracował na nią do końca życia — na nią |