Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/40: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
drobne redakcyjne
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 4: Linia 4:
{{tab}}Barwy wiosenne ogłaszają się — nawet niewidomym — własnymi dźwiękami. Inaczej pełkocą trawy zielonym pożarem szeptania. Inaczej paplają mokrowiska, inaczej śpiewają bukowiny, inaczej wieją iglaste chóry smerek i jodeł — Zielony szum.<br>
{{tab}}Barwy wiosenne ogłaszają się — nawet niewidomym — własnymi dźwiękami. Inaczej pełkocą trawy zielonym pożarem szeptania. Inaczej paplają mokrowiska, inaczej śpiewają bukowiny, inaczej wieją iglaste chóry smerek i jodeł — Zielony szum.<br>
{{tab}}A głosy watry szarpią się między wybuchem a spopieleniem. Dudnią i pryskają, grożą i śmieją się, wyją i zawodzą. Cieniują się głosiki dzieci watrowych — to piskliwie niesforne, to żałośnie stęsknione za matką watrą. I oddychają z ulgą przy wypalaniu.<br>
{{tab}}A głosy watry szarpią się między wybuchem a spopieleniem. Dudnią i pryskają, grożą i śmieją się, wyją i zawodzą. Cieniują się głosiki dzieci watrowych — to piskliwie niesforne, to żałośnie stęsknione za matką watrą. I oddychają z ulgą przy wypalaniu.<br>
<br><br>