Strona:PL Barczewski - Kiermasy na Warmji.djvu/102: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
 
Status stronyStatus strony
-
Problemy
+
Przepisana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{tab}}to już nie ziam, co to za wytrwałość zawdy tegp samego dnlczyć w te karciska. Zawdy te same wykrzykniki: to zolo w sercach, to fraga w szali, to drugi robzi do łobuch, żołądź tróf, to znowu zolo kolier, raz nawet Janek z radością zakrzyknął: zolo kolier tu! — ale przy tam wszystkam nareszcie zawdy: zapłać braciszku! abo: wujku do woruszka! — a wuj i>o trojaczku wyciąga i cichutko jek łozicczka — płaci; łogolą go aż do szczantu, aleć dobrze mu tak, do czego sia też zadaje z tami młodami silutamiZreszląć nie trasili na łubogiego, tyle włók<ref>Na Warmji liczą na włokę chełmińską 66,75 morgów.</ref> roli, a dzieci żadnych. Łon sam razu nie zie, co ma zacząć z psieniądzaim Ale też i kiepsko mu isć musi, kiedy już para razy przychodziuł do Swoji po psieniądze. „Żonko, dńjże mi z Bara groszy, bo ma te łajdaki dycht łorznęli“. Wujna chcąc nie chcąc musiała wyciągnąć chusteczka z zanadrza i rozziązać szypełek w rogu. Ale za siułka — bo tu już znowui wołają: Wujku do woruszka! Nie pojmują, skąd mu sia ty cierpliwości zbziera, że kart nie ciśnie nie łucieknie jam.<br>
{{tab}}to już nie ziam, co to za wytrwałość zawdy tego samego dulczyć w te karciska. Zawdy te same wykrzykniki: to zolo w sercach, to frága w szali, to drugi robzi do łobuch, żołądź tróf, to znowu zolo kolier, raz nawet Janek z radością zakrzyknął: zolo kolier tu! — ale przy tam wszystkam nareszcie zawdy: zapłać braciszku! abo: wujku do woruszka! — a wuj po trojáczku wyciąga i cichutko jek łozieczka — płaci; łogolą go aż do szczantu, aleć dobrze mu tak, do czego sia też zadaje z tami młodami silutami. Zresztąć nie trasili na łubogiego, tyle włók<ref>Na Warmji liczą na włokę chełmińską 66,75 morgów.</ref> roli, a dzieci żádnych. Łon sám razu nie zie, co zacząć z psieniądzami. Ale też i kiepsko mu iść musi, kiedy już pára razy przychodziuł do Swoji po psieniądze. „Żonko, dájże mi z pára groszy, bo ma te łajdaki dycht łorznęli“. Wujna chcąc nie chcąc musiała wyciągnąć chusteczka z zanádrzá i rozziązać szypełek w rogu. Ale za siułka — bo tu już znowuj wołają: Wujku do woruszka! Nie pojmujq, skąd mu sia ty cierpliwości zbzierá, że kart nie ciśnie nie łucieknie jam.<br>
{{tab}}— Kieby nie tan sztudant, to bym sia były dycht rozjadoziły na te głupsie karciska — ale tan to naiu rozweselał swojami łopoziedaniami i spsiewkami Równoć łoni sia czego nałuczą w tech szkołach i nie darmo tam tyle lat siedzą.<br>
{{tab}}— Kieby nie tan sztudant, to bym sia były dycht rozjadoziły na te głupsie karciska — ale tan to náju rozweselał swojami łopoziedaniami i spsiewkami Równoć łoni sia czego nałuczą w tech szkołach i nie darmo tam tyle lát siedzą.<br>
{{tab}}— Ná, ty tubaczniku — dodaie Ługwałdzka, spoglądając na warlemborskiego wuja, który zażywać tabaczkę ogromnie lubił, a w tabakierce zwykle małą szufelkę dla wygodniejszego zażywania nosił — szkoda, żeś ty tu nie buł i nie słuchał psieśni ło tubace, bobyś sia ji buł wyrzek no zawdy i jużziancynie pakował tego torfu w twój rozwalony nochńl. Jek to sia tam tubaczyskam porządny człoziek zbrzydzić może.<br>
{{tab}}— Ná, ty tubaczniku — dodaje Ługwałdzka, spoglądając na wartemborskiego wuja, który zażywać tabaczkę ogromnie lubił, a w tabakierce zwykle małą szufelkę dla wygodniejszego zażywania nosił — szkoda, żeś ty tu nie buł i nie słuchał psieśni ło tubace, bobyś sia ji buł wyrzek na zawdy i już ziancy nie pakowáł tego torfu w twój rozwalony nochál. Jek to sia tam tubaczyskam porządny człoziek zbrzydzić może.<br>
{{tab}}Lecz dobroduszny wuj nic nie odrzekł, tylko oczami mrugnął, spojrzał na tabakierkę, którą ustawicznie w ręku trzymał ścisnął ją i westchnął; pewnie pomyślał: „już ja sia z tobą do śnierci nie rozstaną“.<br>
{{tab}}Lecz dobroduszny wuj nic nie odrzekł, tylko oczami mrugnął, spojrzał na tabakierkę, którą ustawicznie w ręku trzymał ścisnął ją i westchnął; pewnie pomyślał: „już ja sia z tobą do śnierci nie rozstana“.<br>