Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/301: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Skorygowana
+
Uwierzytelniona
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{tab}}Oczy wędrowca padły na kościół, na mury niezbyt od rynku mieściny odległe; począł się rozpatrywać po nich i jakby szukać w nich czegoś dla siebie. Miejsce ciche, spokojne, ustronne może mu przypadało do smaku, gdyż coraz pilniéj się rozglądając, wyszedł aż ko środkowi pustego rynku, aby się lepiéj przyjrzeć wszystkiemu. Może też przypomnieć sobie chciał co dawniéj mu znane było.<br>
{{tab}}Oczy wędrowca padły na kościół, na mury niezbyt od rynku mieściny odległe; począł się rozpatrywać po nich i jakby szukać w nich czegoś dla siebie. Miejsce ciche, spokojne, ustronne może mu przypadało do smaku, gdyż coraz pilniéj się rozglądając, wyszedł aż ku środkowi pustego rynku, aby się lepiéj przyjrzeć wszystkiemu. Może też przypomnieć sobie chciał co dawniéj mu znane było.<br>
{{tab}}Wieczór późny już mu dobrze nie dawał rozeznać ani położenia, ani budowli, które z rynku dwiema ulicami rozchodziły się po nad brzegami rzeki, a właśnie też i gospodarz skończywszy modlitwy, wyszedł na próg przeciw podróżnemu, który do niego pośpieszył.<br>
{{tab}}Wieczór późny już mu dobrze nie dawał rozeznać ani położenia, ani budowli, które z rynku dwiema ulicami rozchodziły się po nad brzegami rzeki, a właśnie też i gospodarz skończywszy modlitwy, wyszedł na próg przeciw podróżnemu, który do niego pośpieszył.<br>
{{tab}}Stary i poważny żyd pokłoniwszy się począł mocno wpatrywać się w twarz przybyłego, a w końcu zapytał:<br>
{{tab}}Stary i poważny żyd pokłoniwszy się począł mocno wpatrywać się w twarz przybyłego, a w końcu zapytał:<br>