Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/56: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
m Wieralee przeniosła stronę Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Pani Walewska.djvu/030 na Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/56, bez pozostawienia przekierowania pod starym tytułem: przebudowa
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Przepisana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{pk|wojsko|wym}}, jednem spojrzeniem dostrzegł uchybienie i ozwał się po francusku do wyciągniętego jak struna oficera:<br />
{{tab}}— Pan tu trzymasz porządek?<br />
{{tab}}— Pan tu trzymasz porządek?<br />
{{tab}}— Ja, panie marszałku!<br />
{{tab}}— Ja, panie marszałku!<br />
Linia 4: Linia 5:
{{tab}}Kapitan wpadł na woźnicę, lecz w tejże samej chwili z głębi sań dobył się dźwięczny głos kobiecy:<br />
{{tab}}Kapitan wpadł na woźnicę, lecz w tejże samej chwili z głębi sań dobył się dźwięczny głos kobiecy:<br />
{{tab}}— Wybacz ekscelencyo... jedynie gorąca chęć zobaczenia najjaśniejszego pana przywiodła nas tutaj!...<br />
{{tab}}— Wybacz ekscelencyo... jedynie gorąca chęć zobaczenia najjaśniejszego pana przywiodła nas tutaj!...<br />
{{tab}}Marszałek skłonił się uprzejmie mówiącej i odparł z łagodną stanowczością :<br />
{{tab}}Marszałek skłonił się uprzejmie mówiącej i odparł z łagodną stanowczością:<br />
{{tab}}— Panie tu nie są winne!... Nieroztropność służbowego kapitana mogła i was narazić na niebezpieczeństwo!... Niech woźnica skręci na prawo!...<br />
{{tab}}— Panie tu nie są winne!... Nieroztropność służbowego kapitana mogła i was narazić na niebezpieczeństwo!... Niech woźnica skręci na prawo!...<br />
{{tab}}— Natychmiast to uczyni, ekscelencyo... tylko pozwól nam na okamgnienie spojrzeć w oblicze cesarskie! — zawołał z przejęciem drugi głos kobiecy.<br />
{{tab}}— Natychmiast to uczyni, ekscelencyo... tylko pozwól nam na okamgnienie spojrzeć w oblicze cesarskie! — zawołał z przejęciem drugi głos kobiecy.<br />
Linia 15: Linia 16:
{{tab}}— ''Sire!'' Ta dama ośmieliła się zajechać nam drogę, byle ciebie ujrzeć, najjaśniejszy panie!...<br />
{{tab}}— ''Sire!'' Ta dama ośmieliła się zajechać nam drogę, byle ciebie ujrzeć, najjaśniejszy panie!...<br />
{{tab}}Napoleon pochylił się ku przodowi.<br />
{{tab}}Napoleon pochylił się ku przodowi.<br />
{{tab}}— Jestem bardzo wdzięczny!... Musisz być równie dobrą, jak jesteś piękną!... Sprawiłaś mi niekłamaną przyjemność... podwójną, bo na tem pustkowiu nie spodziewałem się zobaczyć tak miłego zjawiska!...<br />
{{tab}}— Jestem bardzo wdzięczny!... Musisz być równie dobrą,
{{tab}}Pani Walewska, drżąc ze wruszenia, podniosła nieśmiało ciemno-szarowe, łzawe oczy, i osunąwszy się na stopień karety, przerwała cesarzowi z zapałem:<br />
{{tab}}— Najjaśniejszy panie... tyś wielki!.. Tyś nasz zbawca! Wiedź! Prowadź nas!<br />
{{tab}}Napoleon tym niespodziewanym wybuchem zdawał się być wzruszony, a dostrzegłszy łzy w oczach pani Walewskiej — zapytał dobrotliwie:<br />
{{tab}}— Pani płaczesz?<br />
{{tab}}— Ze szczęścia, że ciebie widzę, cesarzu!<br />
{{tab}}— Dziękuję! W słowach twych dźwięczy szczerość, którą zapamiętam!... Mam nadzieję, zobaczyć cię w Warszawie!...<br />
{{tab}}Marszałek odprowadził panią Walewską do sanek i raz jeszcze zapytawszy o nazwisko, powrócił do karety.<br />
{{tab}}Tłum, nie rozumiejąc rozgrywającej się przed jego oczyma sceny — a widząc przed sobą karocę cesarską — chwiał czapkami i wznosił okrzyki.<br />
{{tab}}Konie tymczasem przeprzęgnięto — marszałek rzucił jakiś rozkaz służbowemu kapitanowi i wskoczył do pojazdu. W oknie karety ukazała się głowa Napoleona.<br />
{{tab}}Okrzyki wzmogły się. Karoca ruszyła ku Warszawie, a za nią szły długo jeszcze gromkie wołania...<br />
{{tab}}W saniach, po chwilowem osłupieniu, zapanował wesoły rozgwar.<br />
{{tab}}— Marysieńko! — nalegała żywo młodsza z dam — Mówił do ciebie?... Mówił!... Słyszałam, a nie mogłam zrozumieć słów!...<br />
{{tab}}— Żanetko! — broniła się pani Walewska. — Daj mi ochłonąć... sama nie wiem... boję się, czy nie powiedziałam czego niestosownego!...<br />
{{tab}}— Ależ skąd!... Był wzruszony!... A jak na ciebie patrzył!... Ale ten generał z nim to bardzo gładki!... Kuzynku Wiktorze, nie wiesz, jak się nazywa ten generał...<br />
{{tab}}— Zaraz, tylko wydostaniemy się!.. Z drogi! — wołał na koźle Ossoliński, nie mogąc uporać się z końmi.<br />