Strona:PL JI Kraszewski Bracia mleczni.djvu/29: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Wydarty (dyskusja | edycje)
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
zrozumieć nie mogli, oprócz tego, że chyba prezesostwo listu profesora z uwagą, nie odczytali i następstw nie obrachowali.<br>
zrozumieć nie mogli, oprócz tego, że chyba prezesostwo listu profesora z uwagą nie odczytali i następstw nie obrachowali.<br>
{{tab}}Wysłano pismo drugie i w kilka dni nadeszła odpowiedź równie zagadkowa jak pierwsza.<br>
{{tab}}Wysłano pismo drugie i w kilka dni nadeszła odpowiedź równie zagadkowa jak pierwsza.<br>
{{tab}}Radzca dowiedziawszy się, iż Prezes właśnie w tych czasach był w Wilnie, o czem gazety donosiły, zamyślił się i nabrał otuchy.<br>
{{tab}}Radzca dowiedziawszy się, iż Prezes właśnie w tych czasach był w Wilnie, o czem gazety donosiły, zamyślił się i nabrał otuchy.<br>
{{tab}}Narymunda ścisnął za rękę i rzekł — Poczekajmy!<br>
{{tab}}Narymunda ścisnął za rękę i rzekł — Poczekajmy!<br>
{{tab}}Czekano tygodni dwa. Jakaż była radość powszechna, gdy Dyrektor odebrał pismo urzędowe objaśniające, iż zaszła omyłka, że na memoryjał przez niego podany, a uwzględniony przez władze, nominację prof. Suchorowskiego przeniesiono do Łyskowa, prof. Norymunda zostawując w miejscu, i że kancellaryja przy ekspedycyi fałszywie to zrozumiała i t.d. i t.d.<br>
{{tab}}Czekano tygodni dwa. Jakaż była radość powszechna, gdy Dyrektor odebrał pismo urzędowe objaśniające, iż zaszła omyłka, że na memoryjał przez niego podany, a uwzględniony przez władze, nominację prof. Suchorowskiego przeniesiono do Łyskowa, prof. {{Korekta|Norymunda|Narymunda}} zostawując w miejscu, i że kancellaryja przy ekspedycyi fałszywie to zrozumiała i&nbsp;t.&nbsp;d. i&nbsp;t.&nbsp;d.<br>
{{tab}}Późno w noc sam Dyrektor z papierem tym osobiście przybył do dworku. — Narymund go ucałował... chłopcy narobili wrzawy niezmiernej... Wanderski z tego powodu zaproponował herbatę z sucharkami i arakiem dla starszyzny.<br>
{{tab}}Późno w noc sam Dyrektor z papierem tym osobiście przybył do dworku. — Narymund go ucałował... chłopcy narobili wrzawy niezmiernej... Wanderski z tego powodu zaproponował herbatę z sucharkami i arakiem dla starszyzny.<br>
{{tab}}Od tryumfu rozlegały się nazajutrz korytarze, a profesorskie pokoje od śmiechu. Domyślali się wszyscy, że wpływy mający Prezes całą tę sprawę przerobić potrafił... a Suchorowskiego przesadził do Łyskowa.
{{tab}}Od tryumfu rozlegały się nazajutrz korytarze, a profesorskie pokoje od śmiechu. Domyślali się wszyscy, że wpływy mający Prezes całą tę sprawę przerobić potrafił... a Suchorowskiego przesadził do Łyskowa. Dowiedziano się później, iż obrażony Magister nominacyi tej nieprzyjął i pojechał się doktoryzować do innego uniwersytetu.<br>
Dowiedziano się później, iż obrażony Magister nominacyi tej nieprzyjął i pojechał się doktoryzować do innego uniwersytetu.<br>
{{tab}}We dworku zaś popłynęło znowu złotą strugą owo życie szczęśliwe, którego później wspomnienia złocą szare dni starości.<br>
{{tab}}We dworku zaś popłynęło znowu złotą strugą owo życie szczęśliwe, którego później wspomnienia złocą szare dni starości.<br>
{{tab}}Pod najszczęśliwszemu wpływy rozwijały się dwa charaktery Roberta i Erazma; na obu zbawiennie działał łagodny Narymund, bujną naturę panicza poskramiając, bojaźliwszą ale w głębi energiczną Erazma budząc do śmielszego czynu. — Dwaj towarzysze też działali na siebie, sami tego nie czując. Robert podziwiał niezmierną pracowitość i zdolność Erazma. Erazm zazdrościł mu szybkiej, żywej, chwytającej wszystko od razu pojętności. — Przyjaźń pod dobrą wróżbą zawiązana, z każdą chwilą ściślej, mocniej się łączyła. Nie będąc braćmi ze krwi, ale braćmi z mleka, czuli się braćmi z ducha...<br>
{{tab}}Pod najszczęśliwszemi wpływy rozwijały się dwa charaktery Roberta i Erazma; na obu zbawiennie działał łagodny Narymund, bujną naturę panicza poskramiając, bojaźliwszą ale w głębi energiczną Erazma budząc do śmielszego czynu. — Dwaj towarzysze też działali na siebie, sami tego nie czując. Robert podziwiał niezmierną pracowitość i zdolność Erazma. Erazm zazdrościł mu szybkiej, żywej, chwytającej wszystko od razu pojętności. — Przyjaźń pod dobrą wróżbą zawiązana, z każdą chwilą ściślej, mocniej się łączyła. Nie będąc braćmi ze krwi, ale braćmi z mleka, czuli się braćmi z ducha...<br>
{{tab}}W młodych główkach już się roiła przyszłość. Prezesowicz nie potrzebował swojej odgadywać, zdawała się ona stać przed nim gotową, strojną, ubraną i błyszczącą, uśmiechniętą. Imię, położenie, stosunki, majątek dawały mu w obywatelstwie stanowisko, które tylko potrzebował przyjść i zająć. Lecz obiecywał sobie podzielić je z przyjacielem, zrobić mu wstęp na świat i silnie dopomagać, aby sobie wyrobił niezależność.<br>
{{tab}}W młodych główkach już się roiła przyszłość. Prezesowicz nie potrzebował swojej odgadywać, zdawała się ona stać przed nim gotową, strojną, ubraną i błyszczącą, uśmiechniętą. Imię, położenie, stosunki, majątek dawały mu w obywatelstwie stanowisko, które tylko potrzebował przyjść i zająć. Lecz obiecywał sobie podzielić je z przyjacielem, zrobić mu wstęp na świat i silnie dopomagać, aby sobie wyrobił niezależność.<br>
{{tab}}Erazm trochę chłodniej patrzał na losy swoje; profesor mu powtarzał ciągle, że powinien był, nie spuszczając się na świetne obietnice, sam o własnych siłach dorabiać się przyszłości.<br>
{{tab}}Erazm trochę chłodniej patrzał na losy swoje; profesor mu powtarzał ciągle, że powinien był, nie spuszczając się na świetne obietnice, sam o własnych siłach dorabiać się przyszłości.<br>
{{tab}}Erazm okazywał i zdolność i ochotę do nauk przyrodzonych. — Narymund poddał mu myśl przygotowywania się zawczasu do medycyny. Był to jedyny zawód, w którym połączyć się musiało wykształcenie głębsze i łatwe zyskanie niezależności chleba. Jako lekarz mógł się uczyć całe życie i służąc bliźnim znalezć u nich chętne pracy wynagrodzenie. Erazm przywiązał się do tej myśli poddanej mu i zawczasu po cichu skierował wszystkie siły ku temu celowi.<br>
{{tab}}Erazm okazywał i zdolność i ochotę do nauk przyrodzonych. — Narymund poddał mu myśl przygotowywania się zawczasu do medycyny. Był to jedyny zawód, w którym połączyć się musiało wykształcenie głębsze i łatwe zyskanie niezależności chleba. Jako lekarz mógł się uczyć całe życie i służąc bliźnim {{Korekta|znalezć|znaleźć}} u nich chętne pracy wynagrodzenie. Erazm przywiązał się do tej myśli poddanej mu i zawczasu po cichu skierował wszystkie siły ku temu celowi.<br>
{{tab}}Robert uczył się chętnie, miał nawet powodzenie często, języki szły mu łatwo, literatura i poezja nęciły, pisał wierszyki, tłumaczył, ale to wszystko razem wzięte, choć wyglądało świetnie, nie obiecywało wiele na przyszłość. Co lepiej, Robert serca nie popsuł i owszem wzmocnił je pod wpływem Narymunda — chciał i obiecywał bydź zacnym i niepokalanym człowiekiem. Zacząwszy życie od szlachetnego czynu, wszedł na drogę, z której zejść się obawiał. Zyskał też sobie miłość powszechną, i Prezes winszował sobie, że syna oddał do szkół, przewidując ile mu to da przyjaciół w przyszłości.<br>
{{tab}}Robert uczył się chętnie, miał nawet powodzenie często, języki szły mu łatwo, literatura i poezja nęciły, pisał wierszyki, tłumaczył, ale to wszystko razem wzięte, choć wyglądało świetnie, nie obiecywało wiele na przyszłość. Co lepiej, Robert serca nie popsuł i owszem wzmocnił je pod wpływem Narymunda — chciał i obiecywał bydź zacnym i niepokalanym człowiekiem. Zacząwszy życie od szlachetnego czynu, wszedł na drogę, z której zejść się obawiał. Zyskał też sobie miłość powszechną, i Prezes winszował sobie, że syna oddał do szkół, przewidując ile mu to da przyjaciół w przyszłości.<br>
{{tab}}Dumny był tem że Roberta kochano, może więcej niż z jego naukowych postępów.<br>
{{tab}}Dumny był tem że Roberta kochano, może więcej niż z jego naukowych postępów.<br>
{{tab}}Na święta i wakacyje zwykle nawet profesor Narymund z Erazmem i Robertem jechał na wieś. Były to też prawdziwe święta, cały szereg wiejskich zabaw, łowy, pływanie, konne wycieczki, bieganiny po lasach i kwiatkach, podwieczorki, wyścigi, niespodzianki które Rodzice jedynakowi i towarzystwu jego przygotowywali. Profesor pokochał dwór ten, dom, Prezesa, samą panię, i jeździł teraz z taką ochotą na wakacyje, iż sam się śmiał ze wstydu i obawy, którą w nim pierwsze wzbudzały. Na tę myśl, że się ze swymi wychowańcami rozstać będzie musiał, smutniał i posępniał, czuł, że tych dwóch serc nic nie wynagrodzi. W Erazmie szczególniej widział dzieło rąk swoich i radował się nim.<br>
{{tab}}Na {{Korekta|swięta|święta}} i wakacyje zwykle nawet profesor Narymund z Erazmem i Robertem jechał na wieś. Były to też prawdziwe święta, cały szereg wiejskich zabaw, łowy, pływanie, konne wycieczki, bieganiny po lasach i kwiatkach, podwieczorki, wyścigi, niespodzianki które Rodzice jedynakowi i towarzystwu jego przygotowywali. Profesor pokochał dwór ten, dom, Prezesa, samą panię, i jeździł teraz z taką ochotą na wakacyje, iż sam się śmiał ze wstydu i obawy, którą w nim pierwsze wzbudzały. Na tę myśl, że się ze swymi wychowańcami rozstać będzie musiał, smutniał i posępniał, czuł, że tych dwóch serc nic nie wynagrodzi. W Erazmie szczególniej widział dzieło rąk swoich i radował się nim.<br>
{{tab}}Chłopcy rośli a lata biegły.<br>
{{tab}}Chłopcy rośli a lata biegły.<br>
{{tab}}Ostatnie wakacyje już się roiły snami o uniwersytecie. Pilno im było ławę szkolną porzucić.<br>
{{tab}}Ostatnie wakacyje już się roiły snami o uniwersytecie. Pilno im było ławę szkolną porzucić.<br>
Linia 24: Linia 23:
{{tab}}— Ale serca nie starzeją! z zapałem dodawał Robert.<br>
{{tab}}— Ale serca nie starzeją! z zapałem dodawał Robert.<br>
{{tab}}Wakacyje te z wielu względów pamiętnemi się stały. Smutne one były, profesor Narymund, który nie łatwo co dopatrzył po za książką i życiem powszedniem, uderzony był przybywszy na wieś, zmianą jaką znalazł u państwa prezesostwa. Wprawdzie życie tam szło jak dawniej i formy jego zawsze bardzo pańskie pozostały, jednakże czuć było, że dostatek jak dawniej nie płynął łatwo, że się musiano choć nie chciano oszczędzać, że się tajono z czemś przed ludźmi.<br>
{{tab}}Wakacyje te z wielu względów pamiętnemi się stały. Smutne one były, profesor Narymund, który nie łatwo co dopatrzył po za książką i życiem powszedniem, uderzony był przybywszy na wieś, zmianą jaką znalazł u państwa prezesostwa. Wprawdzie życie tam szło jak dawniej i formy jego zawsze bardzo pańskie pozostały, jednakże czuć było, że dostatek jak dawniej nie płynął łatwo, że się musiano choć nie chciano oszczędzać, że się tajono z czemś przed ludźmi.<br>
{{tab}}Prezes był milczący i chmurny, Prezesowa chora, zapłakana często, pierwszy to raz jeszcze nie jeździła w tym roku za granicę... W domu łatwo dostrzedz było zakłopotanie jakieś, przyjeżdżali prawnicy, naradzał się i wysyłany po kilka dni w mieście bawił rządca, żydzi dawniej tu niewidziani, roili się koło dworu.
{{tab}}Prezes był milczący i chmurny, Prezesowa chora, zapłakana często, pierwszy to raz jeszcze nie jeździła w tym roku za granicę... W domu łatwo dostrzedz było zakłopotanie jakieś, przyjeżdżali prawnicy, naradzał się i wysyłany po kilka dni w mieście bawił rządca, żydzi dawniej tu niewidziani, roili się koło dworu. — Zbytek wprawdzie
— Zbytek wprawdzie