Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/51: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
→Przepisana: — |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Nagłówek (noinclude): | Nagłówek (noinclude): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{c|— 51 —}} |
|||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{tab}}— Prawdę mówiąc, chyba tylko on mógłby narobić takiego hałasu. Za twojem pozwoleniem, panie Pellisson, muszą się dowiedzieć, czy mu na czem nie zbywa?<br> |
{{tab}}— Prawdę mówiąc, chyba tylko on mógłby narobić takiego hałasu. Za twojem pozwoleniem, panie Pellisson, muszą się dowiedzieć, czy mu na czem nie zbywa?<br> |
||
{{tab}}— Pozwolisz pan, że mu będę |
{{tab}}— Pozwolisz pan, że mu będę towarzyszył?...<br> |
||
{{tab}}— I owszem, proszę.<br> |
{{tab}}— I owszem, proszę.<br> |
||
{{tab}}Obaj weszli do pokoju.<br> |
{{tab}}Obaj weszli do pokoju.<br> |
||
{{tab}}Porthos leżał wyciągnięty na łóżku, z twarzą raczej fjoletową niż |
{{tab}}Porthos leżał wyciągnięty na łóżku, z twarzą raczej fjoletową niż czerwoną, oczyma nabrzmiałemi i gębą otwartą. Od chrapania, jakie wydobywało się z jego piersi, aż szyby w oknach drżały.<br> |
||
{{tab}}Patrząc na jego wyprężone muskuły i nabrzmiałe żyły na twarzy, na włosy, po zlepiane od potu, na wznoszące się i opadające piersi, nie można było oprzeć się pewnemu rodzajowi podziwu; była to postać niezwykłego rycerza.<br> |
{{tab}}Patrząc na jego wyprężone muskuły i nabrzmiałe żyły na twarzy, na włosy, po zlepiane od potu, na wznoszące się i opadające piersi, nie można było oprzeć się pewnemu rodzajowi podziwu; była to postać niezwykłego rycerza.<br> |
||
{{tab}}Buty na opuchłych nogach Porthosa aż trzeszczały, całe zaś ciało stało się sztywnem. Porthos podobny był do kamiennego posagu.<br> |
{{tab}}Buty na opuchłych nogach Porthosa aż trzeszczały, całe zaś ciało stało się sztywnem. Porthos podobny był do kamiennego posagu.<br> |
||
{{tab}}Na rozkaz Pellissona, rozcięto na nim buty, bo żadna siła ludzka zdjąć ich nie była w stanie. Czterech lokai daremnie się o to kusiło.<br> |
{{tab}}Na rozkaz Pellissona, rozcięto na nim buty, bo żadna siła ludzka zdjąć ich nie była w stanie. Czterech lokai daremnie się o to kusiło.<br> |
||
{{tab}}Nawet nie obudzili Porthosa.<br> |
{{tab}}Nawet nie obudzili Porthosa.<br> |
||
{{tab}}Ściągnięto mu rozcięte buty, porozrywano odzież i zaniesiono do kąpieli, w której był godzinę, następnie wdziano na niego świeżą bieliznę i włożono do ogrzanego łóżka, a wszystko to z taką pracą, jakby rozbierano i ubierano trupa. Porthos ani na chwilę oczów nie |
{{tab}}Ściągnięto mu rozcięte buty, porozrywano odzież i zaniesiono do kąpieli, w której był godzinę, następnie wdziano na niego świeżą bieliznę i włożono do ogrzanego łóżka, a wszystko to z taką pracą, jakby rozbierano i ubierano trupa. Porthos ani na chwilę oczów nie otworzył, ani nie przestał chrapać.<br> |
||
{{tab}}Aramis suchy i nerwowy nie chciał naśladować Porthosa i pomimo utrudzenia wziął się do pracy z Gourvillem i Pellissonem, lecz zemdlał na krześle.<br> |
{{tab}}Aramis suchy i nerwowy nie chciał naśladować Porthosa i pomimo utrudzenia wziął się do pracy z Gourvillem i Pellissonem, lecz zemdlał na krześle.<br> |
||
{{tab}}Zaniesiono go do sąsiedniego pokoju, gdzie spoczynek uspokoił go nieco. |
{{tab}}Zaniesiono go do sąsiedniego pokoju, gdzie spoczynek uspokoił go nieco.<br> |
||
<br><br><br> |