Spojrzystość (Leśmian)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Spojrzystość |
Pochodzenie | Napój cienisty cykl Spojrzystość |
Wydawca | J. Mortkowicz |
Data wyd. | 1936 |
Druk | Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
SPOJRZYSTOŚĆ
Rozełkanych rusałek nagłe sto tysięcy
Wypłynęło na księżyc, by istnieć wniej[1] więcej.
Wodo, wodo — gdzie jesteś? Tu jestem, gdzie płynę!
Pogłaskały powierzchnię, miłując głębinę.
Ile ciał — tyle smutków... A woda spojrzysta,
By zobaczyć je do cna — ze świateł korzysta.
Bada światłem, a sprawdza umówionym cieniem,
Falując aż do brzegu podwodnem spojrzeniem.
Ale to — nie spojrzenie! To raczej — spojrzystość,
Co nie może tam dotrzeć, gdzie łka rzeczywistość.
Ślepem srebrem zaledwo spojrzyścieje w światy.
Srebru śni się, że szumi i polewa kwiaty.
Woda roi, że mgły się za ręce w blask wiodą,
Lecz ciał zlękłych nie widzi. Co począć z tą wodą?
Okna twoje — otwarte. Sny oczu nie strzegą,
A ty na mnie nie patrzysz. Dlaczego, dlaczego?