Srebrny lis/Część III/Księżyc róż
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Srebrny lis |
Pochodzenie | Opowiadania z życia zwierząt, serja druga |
Wydawca | Wydawnictwo M. Arcta |
Data wyd. | 1909 |
Druk | Drukarnia M. Arcta |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Maria Arct-Golczewska |
Ilustrator | Ernest Thompson Seton |
Tytuł orygin. | The Biography of a Silver Fox |
Podtytuł oryginalny | Domino Reynard of Goldur Town |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Trzy lata przepłynęły nad rzeką Shawban.
Był właśnie błogosławiony miesiąc czerwiec i zaświecił księżyc róż. Nie było wówczas piękniejszej doliny nad dolinę Olabee, leżącą nad tą rzeką.
Dwoje zakochanych spacerowało w dolinie, rozkoszując się pięknem. Młodzieniec szczupły i niebieskooka dziewczyna. Wspomnienia z Goldur przywiązały do nich nazwy: pan Hekli i dziewczyna z ogrodu. Przyszli tu podziwiać zachód słońca i pozostali długo jeszcze potem.
I cicho szli koło siebie, a serca ich powierzały sobie tajemnice, snuły radości i nadzieje. Wpatrzeni w ostatnie blaski słońca, ujrzeli nagle jakiś cień.
Na kwiecistym pagórku, niedaleko nich, zjawiła się matka lisica i zwoływała cicho swą dziatwę. Napuszyła swą śnieżnobiałą kryzę i gdy z całą troskliwością baczyła na małe lisiątka, zbliżyła się inna postać i zatrzymawszy się chwilę wśród zarośli, podeszła ku niej i Srebrny lis, wielki, potężny, złożył pomiędzy gromadkę dzieci, jakieś zaduszone zwierzątko.
Młodzieniec patrzał zdumiony. Ścisnął rękę dziewczyny i wyszeptał:
— Patrz, to on jest, on żyje. Od owej strasznej chwili na rzece, nigdy go już nie widziałem!
Naraz ostatni, niespodziewany promień słońca przedarł się przez szczelinę skały i oświetliwszy pagórek, odszedł jako znak zwycięstwa i spokoju.
A purpurowy żar rozlał się na niebie i w dolinie, gdzie rozbrzmiewała pieśń Shawbana, stara, droga pieśń spokoju i szczęścia.