jak najściślej. On je począł w swoim duchu, on je krzepił i podtrzymywał swoją żelazną pracą, póki żył. Założone w Cieszynie w r. 1873, by przykładać rękę ku wytwarzaniu na Śląsku Austryjackim inteligencji polskiej, do jego narodowego rozwoju przyczyniło się ono niepospolicie, a jeżeli tak się stało, zawdzięcza to ono mrówczej pracy tego wielkiego działacza, wielkiemu jego rozumowi i sercu. I choć nie zajmował on w niem najwybitniejszych stanowisk poprzestając skromnie na drugorzędnych, w historji jego rozwoju zaznaczył się tak wybitnie, jak niezawodnie przed nim i po nim w niem nikt[1].
Z krótkiego powyższego obrazu widzimy dowodnie, że odrodzeńczy na Śląsku ruch, poczynając od tak nazwanej „wiosny ludów“ w r. 1848, dzięki wysiłkowi nielicznych, ale wybitnych jednostek rozpościerał się na nim coraz szerzej, nie ograniczając się jedną jego częścią. Ożywiał to, co omdlewało, podnosił do góry, co zaczynało już ku ziemi ciążyć bezwładnie. I ożywił to i podniósł: drogą słowa. Bo gdy dzięki działalności i Stalmacha i Miarki z rąk Ślązaków wytrąconą została książka, rozmyślnie przez wrogów naszych pisana skażoną mową, a zastąpiona taką, jakiej się wstydzić żaden Polak nie może, lud porwany pięknością naszego języka przylgnął do niego duszą i ciałem, umiłował go jako skarb najdroższy. Stała się zatem mowa nasza dla niego „świętą i ukochaną“, czemu zapoznawszy się z nią z biegiem czasu dokładnie dał wyraz w wierszu, który odzwierciadlił czem dla niego ona była. Oto początkowe strofki tego godnego zapamiętania wiersza:
„Polska mowo święta, święta ukochana,
Z matki ust przejęta, z jej piersi wyssana,
Milej nam niż dzwony dzwonią twoje dźwięki,
Za to też winniśmy Panu Bogu dzięki.
- ↑ Stanisław Bełza. Dziesięć lat pracy na kresach. Kartka z dziejów Śląska austrjackiego. Warszawa 1883.