Pomimo usiłowań chwalebnych R. Czerwiakowskiego w Krakowie oraz J. Czekierskiego w Warszawie[1], chirurgia u nas w pierwszych dwu dziesiątkach wieku XIX nie znajdowała się bynajmniej w stanie kwitnącym, a wykonawstwo jej po staremu spoczywało jeszcze przeważnie w rękach cyrulików, posiadających wykształcenie raczej rzemieślnicze, niż naukowe. Chirurg w rozumieniu dzisiejszem, więc lekarz wykształcony w uniwersytecie, a zajmujący się leczeniem chorób zewnętrznych, uszkodzeń ciała, wykonywający operacye chirurgiczne, należał wówczas do wyjątków wcale nie licznych; chirurgia bowiem uchodziła wtedy wciąż jeszcze, tak u publiczności, jak u większości lekarzów, za gałąź podrzędniejszą lecznictwa. Był to przesąd zakorzeniony powszechnie, pochodzący z wieków dawnych, a do nas, jak tyle rzeczy innych, przeszczepiony z Niemiec, gdzie także dopiero w końcu wieku XVIII doktorowie medycyny przestali brzydzić się wykonawstwem chirurgii i to wcale nie ogólnie, lecz wyjątkowo tylko. Aczkolwiek dziś trudno pojąć nam, że tak być mogło, dziwić się temu jednak nie należy. Z wyjątkiem Włoch i Francyi, gdzie chirurgia, oparta na nauce, już wysoko stanęła w wieku XVI, oraz w Anglii, gdzie od początku wieku XVIII także już miejsce zaszczytne zajmowała, lekarze gdzieindziej w uniwersytetach zapoznawali się tylko z chirurgią teoretyczną, zazwyczaj bardzo powierzchownie, a gdy chodziło o jej wykonawstwo zwykle sami oddawali je w ręce cyrulików posiadających jaką taką biegłość, nabytą przez doświadczenie i wprawę, nie mające z nauką nic wspólnego; a prawdę mówiąc, chodzenię w zawody z ludźmi tymi, po większej części nieukami rubasznymi, wcale ponętne nie było.
Jest rzeczą bardzo prawdopodobną, że liczne wojny na końcu wieku XVIII i na początku XIX, przyczyniły się najwięcej może do podniesienia w oczach ogółu i lekarzy samych, godności chirurgii w Europie środkowej, więc i u nas; raz dla tego, że ogromna ilość ranionych w boju wymagała leczenia chirurgicznego i zmuszała lekarzy do pracy tej, powtóre zaś wpływ zbawienny na sąd ogółu wywrzeć też musiał przykład Francuzów, posiadających w wojskach swych, z Larreyem na czele, wielu chirurgów znakomitych, wykształconych naukowo, pod względem tym w niczem nie ustępujących lekarzom innym.
Diecięciem chwili tej przełomowej był mąż którego życiorys jest podany poniżej, mąż, który dla rozkwitu i rozwoju chirurgii u nas zdziałał niezmiernie wiele; więcej daleko może niż którykolwiek z jego poprzedników lub następców.
Aleksander Antoni Le Brun urodził się w Warszawie, d. 12 maja r. 1803 i pochodził z rodziny francuskiej, w Polsce osiadłej od stu lat blisko i spolszczonej zupełnie. Ojciec jego Tomasz, siostrzeniec znanego księgarza i nakładcy Dufoura «Konsyliarza nadwornego J. Kr. Mci, Dyrektora drukami prześwietnej Szkoły Rycerskiej» był obywatelem miasta Warszawy, matka zaś jego Adelajda, rodem warszawianka, pochodziła z domu Demimuid. Aleksander był najmłodszym z trzech synów tego stadła. Ojciec osierocił go gdy liczył zaledwo rok życia, a matka jego wkrótce potem wyszła za Antoniego Lesznowskiego, redakto-