Strona:Aleksander Humboldt - Obrazy natury T1.djvu/18

Ta strona została skorygowana.
—   4   —

wzniosły się nieco wyżéj nad przypierające do nich obszary. Ławami 2) nazywają krajowcy to zjawisko, jakoby przeczuwali, że nazwą takową oddaje się najtrafniéj postać pierwowieczna téj okolicy, w owym czasu okresie, gdzie jeszcze poziom dzisiejszych stepów był niegdyś dnem morza śródziemnego, a grzbiety tych ścianek mieliznami bywały.
Jeszcze i teraz złuda nocna uobecnia często te czasów przeszłych obrazy. Skoro gwiazdy przewodnicze, szybko wschodząc i zachodząc, oświecą rąbek obszernéj równiny i ciągłém migotaniem podwajać zaczną obraz swój w dolnéj warstwie falami poruszonych waporów: zdaje się, że widzisz przed sobą ocean 3) bez brzegów. Jak ocean, tak i step napawa umysł uczuciem nieskończoności, a przez to uczucie, wymykając się poniekąd wrażeniom zmysłowym przestworza, napełnia go zachętami duchownemi i pobudkami wyższego rzędu. Ale jak miłym jest widok czystego jak kryształ zwierciadła morza, na którém łagodnie pieniąca się fala lekkim ruchem kręto się posuwa; tak step leży martwy i strętwiały, rozciągnięty nakształt skalistych, nagich ścian 4) spustoszonéj jakiejś planety.
Natura we wszystkich strefach ziemi nastręcza oku zjawisko tych wielkich równin; w każdéj z nich mają one cechę właściwą, pewną fizyonomię, któréj wyraz zależy od różnicy klimatów, roz-