O narodzie, chociażby bardzo nizko upadł, wyrzec niemożna, iż zgnilizna ostateczna go dotknęła, i że podzwignąć się w stanie nie jest. Świadczą nam o tem dzieje.
Naród angielski w pierwszej połowie XV. stul. wyrobił w sobie poczucie dumy narodowej, posiadał świadomość znaczenia swego w sprawach zewnętrznych, a w rozwoju wewnętrznym wysoko wzniósł wolność, która dawała rękojmię bezpieczeństwa osób pojedynczych w ustawie habeas corpus i w sądzie przysięgłych, na straży zaś praw politycznych narodu stawiała parlament. Z wolności tych wszakże najwięcej korzystał stan panujący, przewodni, a tym stanem była arystokracyja, na czele której stali książęta z rodem królewskim spokrewnieni.
Od r. 1450 rozpoczyna się walka zawzięta. krwawa, trwająca przez pół wieka, pomiędzy rodami książęcemi Yorku i Lancasteru, znana w dziejach pod nazwą wojny dwóch róż: Róży białej i Róży czerwonej. Walka ta prowadzona z okrucieństwem niesłychanem zgubnie wpłynęła na moralność narodu: zaszczepiła albowiem z jednej strony popędy dzikości zwierzęcej i obłudy, a z drugiej strony przytępiła poczucie obywatelskie i zamiłowanie swobody. Najwidoczniejszym objawem zepsucia narodu był despotyzm straszny, przed którym kornie uchyliło się wszystko. Następują po sobie jeden po drugim: Ryszard III., Henryk VII. i Henryk VIII., którzy despotyzm bezwzględny z okrócieństwem strasznem połączyli. Ryszarda III. tego potwora moralnego uwiecznił w pamięci ludów na ohydę despotyzmu wielki dramaturg angielski, Szekspir. O Henryku VII. tak powiada francuski historyk, Wiktor Duruy: „monarcha ten, jak go nam przedstawia historyja, okazuje się daleko niższym od dwóch swoich sławnych współczesnych: Ludwika XI. i Ferdynanda Katolickiego. Równie okrótny jak pierwszy, równie chytry jak drugi, nieposiadał ich genijuszu politycznego. Brudne skąpstwo poniżało lub psuło najlepiej obmyślane jego czyny. Wyciskał pieniądze od swych poddanych na prowadzenie wojny, brał je od obcych na zawarcie pokoju. Sprzedawał urzędy dworskie, nawet godność, kościelne: biskupstwa rozdawał za gotowe pieniądze, brał je także za przebaczenie winowajcom. Jego ulubieni ministrowie: Empson, Dudley i kardynał Morton, umieli ciągnąć zyski ze wszystkiego, a głównie z frymarku sprawiedliwości.“[1] O Hen-
- ↑ Historja powszechna przez Wiktora Duruy przełożona przez Leona Rogalskiego. T. III. Warszawa. 1869. Str. 40. Pochlebne słowa jakie