Z piersią dyszącą staje i zdaleka
Oczyma jeszcze bada groźne piany.
Pogląda za się na przebytą drogę,
Co nie przepuści żywego człowieka.
Znów po bezludnych progach stopy nużę,
Wciąż niżej mając wyprężoną nogę[1].
Znienagła mi się zjawiła u stoku
Zwinna Pantera[2] o plamistej skórze.
I tak męczyła w mojem wstępowaniu,
Że kilka razy chciałem wracać kroku.
Wschodziło słońce z onym gwiazd orszakiem[3],
Co z niem świeciły, gdy w pierwozadrganiu
Przepiękne twory; więc ta pora świeża
I wiosny blizkość były dla mnie znakiem,
Ale tuż trwogę poczułem niemałą,
Gdy Lew przedemną wyrósł u pobrzeża.
Szedł prosto na mnie, taki wściekły z głodu,
Że przerażone powietrze truchlało[4].
Żądz wszelkich, mimo, że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
- ↑ wciąż niżej mając wyprężoną nogę. Opis obrazowy wstępowania pod górę.
- ↑ Pantera, Lew i Wilczyca w wykładzie moralnym wszystkich komentatorów wyobrażają Zawiść, Pychę i Chciwość, które człowiekowi bronią osiągnięcia doskonałości (porów. p. IV, w. 74); zaś w wykładzie polit. komentatorów nowych oznaczają trzy potęgi Gwelfów, które rozdzielały Włochy i buntowały się przeciw powadze cesarskiej: Pantera centkowana w plamy białe i czarne to Florencja ze swemi stronnictwami; Lew — to królestwo francuskie; Wilczyca — to Rzym czyli Kurja rzymska.
- ↑ z onym gwiazd orszakiem. Słońce znajdowało się w znaku Barana, w porze wiosennej, kiedy według starych pisarzy nastąpiło stworzenie świata.
- ↑ truchlało: w oryg. temesse. Inni czytają tremesse, drżało.