Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/397

Ta strona została uwierzytelniona.
76 
»Gośćmi jesteście«, rzekła pani młoda,

»Na tej wybranej i czarownej niwie,
Gdzie miała gniazdo człowiecza przyroda.

79 
Może mój uśmiech trzyma was w podziwie,

Lecz psalm: Cieszyłeś mię w stworzeniu Panie![1]
Światłem ćmy waszej będzie niewątpliwie.

82 
A ty jeżeli masz jakie pytanie

Na ustach swoich, mów; mój obowiązek,
Ku nasyceniu odpowiedzieć na nie«.

85 
»Ta woda«, rzekłem, »i ten szum gałązek

Rozum mi mącą, sprawiając, że niszczę
Dotychczasowych wierzeń[2] moich związek«.

88 
A ona na to: »Pragnienie twe ziszczę;

Wskażę przyczynę, co dziw budzi w tobie,
Twoja zamglona myśl swój świt odzyszcze:

91 
— Najwyższe dobro, co się lubi w sobie,

Stworzyło człeka dobrym, te dziedziny
Na zakład miru dając w twórczej dobie.

94 
Krótko bawiwszy tutaj z własnej winy,

Słodką uciechę, radość pełną ciszy
Zmienił na mozół padolnej krainy.

97 
Aby wyziewy, którymi to dyszy

Woda i ziemię dokoła obleka
I których opar ciepłu towarzyszy,

100 
Nie utrudzały pierwszego człowieka,

Strzelistej góry tej, od świętych dźwierzy
Począwszy, nie tknie burza, deszcz, ni spieka.

103 
A że powietrzna sfora w okół bieży

Za pierworuchem swym, wspólnie krążąca,
Póki o krawędź jaką nie uderzy,


  1. Cieszyłeś mię w stworzeniu, psalm XCI, 5. Matylda uśmiecha się w zachwycie cudów przyrody, która ją otacza.
  2. Dotychczasowych wierzeń. Stacjusz w p. XXI twierdził, że góra czyścowa nie podlega zmianom atmosferycznym, poeta zatem jest zdziwiony, widząc wodę, czując i słysząc wianie wiatru. Matylda tłómaczy, że wianie pochodzi od krążenia sfery powietrznej, która toczy się porwana wirem pierworuchu (primum mobile). Powietrze trącając w las wywołuje dźwięczne szumy, ono także pierwociny wszystkich roślin, jakie tylko istnieją, ze wspólnej ich ojczyzny, tj. z Raju, rozsiewa po ziemi. Woda nie pochodzi ze stoku podobnego do krynic ziemskich, zebranych z opadu deszczowego, ale wytryska z niewyczerpanego źródła i dzieli się na dwa ramiona płynące w kierunkach przeciwnych; jednem jest Lete, rzeka zapomnienia grzechów, drugiem Eunoë, rzeka pamięci dobrych uczynków, pomysł odmienny i głębszy od tradycji mitologicznej. Lete spływa po stoku góry i spada do Piekieł (por. p. XXIV, 130), o Eunoi poeta nie powiada, gdzie się podziewa.