spędza. Modli się żarliwemi, prostemi słowy: „Boże, bądź miłościw jej grzesznej! Boże! Boże!“
Piękność charakteru Pawła stanowi główną cechę tej powieści, a także bardzo godnemi uwagi są pełne uczucia i prawdy opisy uroczej nadniemeńskiej przyrody.
Głęboko wzruszającym jest niedługie opowiadanie p. t.
„W zimowy wieczór“.
Rzecz się odbywa także gdzieś we wsi na Białejrusi. Szaleje wicher i zadymka śnieżna, a w noc tę okropną z trudem i wysiłkiem wędruje samotny podróżny. Człowiek to niezwyczajny i zarówno zły, jak nieszczęśliwy. Jest to słynny na całą okolicę rozbójnik Bąk. Parokrotnie więziony, sądzony i zsyłany do ciężkich robót w kopalniach, za każdym razem potrafił się z nich wydostać i uciec, dzięki niepospolitemu sprytowi i śmiałości. Od ostatniej ucieczki upłynęło właśnie lat parę, w ciągu których Bąk, przedostawszy się do rodzinnego kraju, pracował w fabryce jako robotnik, oczywiście pod przybranym jakimś nazwiskiem.
Nieszczęśliwy człowiek, bo oto może już zapragnął odmienić rodzaj życia, do uczciwego zatęsknił zajęcia. Ale, niestety, prześladowały go następstwa dawnych grzechów: policja wszędzie poszukiwała zbiegłego z Sybiru. Wytropiono go wreszcie. Musiał porzucić fabrykę, znowu uciekać i znowu kryć się jak zwierz nielitościwie ścigany.
W zimowy wieczór, w zadymkę przekradał się do wsi swej rodzinnej, w której nie postał już od lat bardzo wielu. Do jednej z chat zakołatał, poprosił, aby mu spocząć dozwolono. W tej chacie zgromadzona była cała rodzina: ojciec, surowy i poważny gospodarz Mikuła, dwóch synów, dwie synowe, najmłodsza córka i wnuki. Była tam także stara ciotka babula. Na kominie palił się ogień. Podróżnego wpuszczono, gościnnie wysunięto mu stołek, by usiadł i nawet poczęstowano wieczerzą. Przytym prowadzono dalej rozpoczętą rozmowę. Właśnie starszy syn gospodarza opowiadał o po-