Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/33

Ta strona została przepisana.

tryumfujący, jej wzrok błyszczący, — i w rozpaczy siekłem szpicrutą zielone liście drzew. Cóż ja zyskałem, czego się doczekałem? I może właśnie podczas owego opowiadania poznała ona cały — rzekomy — ogrom szczęścia swego stosunku i przywołała go teraz znowu siłą tęsknoty. Zazdrościłeś — zarzucają mi. Tak, zazdrościłem szalenie jej i jemu, a moja rozpacz była jak ocean kipiący, kiedy szturmuje w niebiosy wieżami bałwanów, aby słońce zedrzeć ze stropu.
Byłem w stanie zabić w tej chwili człowieka, gdyby mi się nawinął, więc co prędzej wystrzelałem z pistoletu wszystkie naboje, ubijając kilka wróbli. Ogarnęła mnie nawet myśl samobójstwa, którą jednak odważnie zwalczyłem, i snułem się po okolicy jak obłąkany. Tak upłynęło dwa dni.
Wtem posłaniec doręczył mi pismo, przytoczone poniżej z opuszczeniem słów, któreby można fałszywie zrozumieć:

.....liśmy ...pstwo, ...... koniecznie, w ..... ostatni ra..... Ufamy .. .... prawdziwemu opry...... Co się ............ to .......... ...walamy[1].

B. W. D.

Pod wpływem tego listu nastąpiła we mnie naturalna reakcya. Duch mój odzyskał dawną sprężystość i pełen nowych projektów wróciłem do pałacyku.






  1. Przypis własny Wikiźródeł P. Wyjaśnienie „Snów Maryi Dunin“ i związek ich z „Pałubą“.