Depce mię srodze, pyszniąc się wielością
Ludzi, i zbytnią tłumi mie srogością;
W żaden dzień wolnym nie jestem od niego,
I noc nie próżna strachu okrutnego.
Wszakże, choć we dnie, choć strach obciążliwy
Mnie w nocy ciśnie, Ojcze dobrotliwy,
Tyś jest nadzieją moją, mój obrońca,
I będziesz w każdej potrzebie do końca.
Twemi ja, Panie, będąc upewniony
Obietnicami, ani zaślepionej
Ludzkiej chytrości, ani groźby srogiej
Bać się nie będę, ni wojennej trwogi.
Cóżkolwiek mówię, to źle wykładają,
Każdej przyganę mojej sprawie dają,
Na to swą pilność wszytkę obrócili
Bezbożni ludzie, aby mię hydzili.
I w zborach radzą, aby głowę moję
Lub skrytą zdradą, lub przez jawną zbroję
Stracili; przeto ścieżek mych pilnują,
Mnie przezpieczeństwa nic nie zostawują.
A więc to zcierpisz Panie sprawiedliwy?
Będąż sie cieszyć z swoich spraw złośliwi?
Będziesz odwłaczał zborowi zdradnemu
Przyść k upadkowi niepoddźwignionemu[1]?
Wiem, o wiem pewnie, wiekuisty Panie,
Że liczysz moje kożde uciekanie
I chowasz kropie łez oczu płaczliwych
I wiesz przyczynę kłopotów straszliwych.
Staranie złośnych[2] niczym czynisz prawie,
A mnie twe ucho nakładasz łaskawie
- ↑ niepodźwigniony — z którego podźwignąć się nie można (opracowane na podstawie Słowniczka).
- ↑ złośny — zły, złośliwy (opracowane na podstawie Słowniczka).