Przemożna bogini na ziemi, na niebie,
Wenus! tego ja dziś pożądam od ciebie,
Abyś nas twem ogniem paliła społeczuie[1],
A szkodliwa zwada niech przepadnie wiecznie.
Kasia z Anusią, wdzięcznych i pieknych oboje,
Jednakiemi płomieńmi trapią serce moje:
Obyczaje w obudwu godne pochwalenia
Też wielką są przyczyną mego udręczenia[2].
A gdy czasem pospołu wedla[3] siebie siedzą,
Na którą pilniej patrzać, oczy me nie wiedzą.
Anusia zda mi się być piekniejszą nad Kasię,
Kasia zda się piekniejszą nad Anusię zasię.
Tamta nad tę, a ta też nad tamtę wdzięczniejsza;
W rozmowie, ja nie wiem, która przyjemniejsza.
To jedno wiem, że obie bez miary miłuję.
Jak to może być? Nie wiem. Ale miłość czuję.
Kasia, me kochanie, Pasia nadobnego,
Który ledwie doszedł roku pietnastego,
(Sama także młoda) serdecznie miłuje,
A jawnie mu miłość swoję pokazuje
Dary, całowanki, słowy i postawą;
Nie wiem, by mężowi była tak łaskawą...
- ↑ społecznie — razem (opracowane na podstawie Słowniczka).
- ↑ W rękopisie: uderzenia.
- ↑ wedla — wedle (opracowane na podstawie Słowniczka).