szczęśliwość według miary, liczby i wagi? Wiemy tylko tyle — a tem samem dosyć wiemy — że cień smutku na nich nie pada, a zażywają szczęśliwości, jakiej ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce żadnego człowieka nie uczuło. I jakżeby takie spojrzenie w Niebo nie miało w nas zapalić gorącego pragnienia, abyśmy także przyjść mogli do tego Królestwa! „Brzydzę się ziemią, gdy spoglądam w Niebo!“ powiedział święty Ignacy Loyola, a dawno już przedtem wyrzekł święty Paweł: „Pragnę rozwiązanym być i być z Chrystusem!“ (Filip. 1. 23).
Do chrześcijańskiej nadziei należy także, abyśmy dobro, które nam Bóg przyobiecał, też oczekiwali. Czyż rozważanie życia Świętych także służy do wzbudzenia i wzmocnienia tego oczekiwania? W samej rzeczy, a nawet w wysokim stopniu. Cóż to bowiem byli za jedni, owi Apostołowie, Męczennicy, Wyznawcy, Panny i Pokutnicy w czasie ich pobytu na ziemi, a przebywający teraz w Niebie? Byli oni takimi ludźmi, jak my — ułomni, jak i my — skłonni do grzechu, jak i my, a wielu z nich było początkowo większymi grzesznikami, aniżeli może my i nieraz dłużej może od nas żyli w grzechach. A jakże wyglądał świat za ich życia? Świat był pełen chuci cielesnej i pełen pychy, jak ten, w którym my żyjemy, a dla wielu nawet Świętych byt ówczesny świat wraz ze swemi ponętami i postrachami niebezpieczniejszym, aniżeli świat dzisiejszy jest dla nas. Którymi to więc środkami zwyciężyli Święci ten świat? Oto modlitwą, tajemnicami zbawienia i pod przewodnictwem Kościoła w połączeniu z zaprzaniem się i natężeniem wszystkich sił własnych. Są to środki, którymi takie posługiwać się możemy; możemy się modlić, jak owi Święci; mamy tak samo Ofiarę Mszy świętej i Sakramenta, jak owi Święci; możemy tak samo zaprzeć się sami siebie i natężyć, jak owi Święci. Czyżby więc każdy, któremu jarzmo Pańskie za twarde i ciężar za ciężki, nie powinien, zapatrując się na życie Świętych, wraz z pełnym ufności Augustynem zawołać: „Mógł tak żyć ten, mogła żyć ta, a czemuż i ja nie mógłbym tak żyć?“
Rozważanie życia Świętych przyczynia się zatem zarówno mocno do spodziewania się Nieba, jako też do pragnienia Nieba, a tem samem więc przyczynia się do rozbudzenia chrześcijańskiej nadziei.
„Teraz trwają wiara, nadzieja i miłość: to troje.“
Ważną częścią składową religii jest jeszcze miłość, a nawet jak powiada Apostoł, najwyższą ze wszystkich trzech. „Bóg jest miłość“ (1 Jan 4, 8), i nikt przeto zaprawdę do Boga przyjść nie może, kto Boga nie miłuje. Chrystus sam nazwał miłość pierwszem i najprzednie]szem przykazaniem. Bez miłości niema prawdziwej religii.
Na czemże polega prawdziwa miłość? Chrystus daje nam odpowiedź na to pytanie w słowach: „Kto ma przykazania Moje, i zachowywa je, ten jest, który Mnie miłuje.“ (Jan 14, 21). Winniśmy więc mieć przykazania Chrystusa, to znaczy: znać je i wiarą je uznawać; miłość winna się opierać na prawdziwej wierze. Winniśmy także przykazania te zachować, unikać wszystkiego, czego one zakazują, a wykonywać, co nakazują. Wszystko, co prócz tego miłością nazywamy, jest albo mało, albo nic warte, albo nawet jest wzgardliwem.
Rozważanie życia Świętych jest właśnie nadzwyczaj stosownem, miłość taką w nas wzbudzić i wzmocnić. Owi wypróbowani słudzy Boga mieli przykazania Chrystusa, znali i uznawali Chrystusa jako prawodawcę wiary, znali i uznawali przeto tem samem przykazania Chrystusowe. O tej zaś wierze już wyżej mówiliśmy; ale oni zachowywali też ściśle te przykazania, które im wiara przepisywała, żyli tą wiarą i wiara ta była w nich czynną. Jakże to oni dniem i nocą pracowali w swem powołaniu! Stosowali się oni do Słowa Pańskiego: „Mnie potrzeba sprawować sprawy, pokąd dzień jest!“ (Jan 9, 4). Ale wiele to spraw oni zdziałali! Jak wielką liczbę błogich czynów dokonał nieraz niejeden Święty w swem stosunkowo krótkiem życiu! Gdy zaś rozważymy wspólne działanie Świętych w wielkich sprawach wraz z innemi osobami, a zwłaszcza świętemi, ileż to razem nie zdziałali oni dobrego? Historya świata smutnieby wyglądała, gdyby nie było Świętych; że ich natomiast tak wielka była liczba, przeto jak wspaniałe czyny pokazują się nam w historyi, jedynie przez Świętych zdziałane! Co to za dzieła nauki! Co za dzieła sztuki i cywilizacyi! Co za dzieła oddania się Bogu, oddania się bliźnim w ogólności, oddania się szczegółowo ubogim, chorym, więźniom, dzieciom, upadłym, konającym zmarłym, pojedynczym osobom, licznym rodzinom, wielkim narodom, rozległym państwom, wogóle całemu światu! Święci uważali się za dłużników wszystkich ludzi i długi te spłacali z wysokim procentem; jak święty Paweł, tak i oni: „Wszystkim stałem się wszystkiem.“ (1 Kor. 9, 22). Wielkie te dzieła zdziałali jednak przez wielką miłość. Przeto święty Tomasz a Kempis mówi: „Zaiste wielkim jest, kto ma wielką miłość!“
Wiedli wprawdzie niektórzy Święci życie skromne, ciche, nieznane i nie znajdujemy w ich życiu nic takiego, co zwykle wielkim czynem nazywamy; ale za to małe czyny wykonywali z największą sumiennością, z najgłębszą pokorą i poddaniem się woli Bożej; byli oni wielkimi w małem i mocą Świętych obcowania przykładali się bez wątpiena do owego wielkiego dzieła, które i świat wielkiem nazywa. Do tych więc wszystkich mówi Zbawiciel: „Dobrzeć sługo dobry i wierny: gdyżeś nad małem był wierny, nad wielem cię postanowię: wnijdź do wesela Pana twego!“ (Mat. 25, 21). Zaprawdę, ta wielkość w małem jest także cudowną wielkością, i to tem cudowniejszą, że na żaden sposób nie zmniejsza się przez miłość własną, tak chętnie przyczepiającą się do zewnętrznej światowej wielkości.
Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/0011
Ta strona została skorygowana.