zakonu. Głównem jego staraniem było pozakładanie klasztorów po miastach, w których istniały uniwersytety, jak np. w Paryżu, Rzymie i Bolonii. Miał bowiem niezłomne przekonanie, że pobożność wtedy tylko wielkich rzeczy dokazać może, jeśli jest połączona z gruntowną nauką. Z niesłychaną i niepojętą szybkością zwiedził następnie Francyę, Włochy i Hiszpanię, wszędzie zjednywał sobie wielu uczniów, młodzieńców odznaczających się talentem i charakterem, zakładał klasztory, i dawał mądre rady, jak w każdem miejscu najskuteczniej zadosyćuczynić należy potrzebom religijnym. Do cudów nieomal zaliczyć należy, że w przeciągu lat czterech zakon Dominikański rozkrzewił się po całej chrześcijańskiej Europie, a na generalnej kapitule w Bolonii roku 1221 trzeba było szeroko rozsiane klasztory podzielić na ośm prowincyi.
Spełnił więc święty Dominik, co uważał za zadanie swego żywota, ale praca wyczerpała siły ciała jego i prędzej, niż się należało, zbliżył się kres dni jego. Wszystkich braci, którzy otaczali jego łoże, wylewając łzy smutku i boleści, pożegnał czule następującemi słowy: „Miłujcie się nawzajem, zachowajcie pokorę, nie rozstawajcie się nigdy z ubóstwem; nie płaczcie o mnie, bowiem za niczem tu na ziemi nie tęsknię, a tam wysoko na więcej wam się przydam. Potem uleciała dusza jego w Niebiosa dnia 4 sierpnia 1221 r. Już po dwunastu latach zaliczył go Papież Grzegorz IX w poczet Świętych.
Święty Dominik zwalczał dlatego tak gorliwie kacerstwo, gdyż odszczepieństwo jest największem nieszczęściem i utrapieniem świata chrześcijańskiego.
Prawda objawiona przez Boga jest tylko jedną, tak jak jeden tylko jest Bóg. Jeden tylko jest Kościół, w którym Bóg złożył tę prawdę i przez który ludziom ją ogłasza; Jeden tylko jest Jezus Chrystus i mówi tylko o jednym Kościele, który jest dziełem Jego. Święty Paweł powiada: „Jeden Pan, jedna wiara, jeden Bóg i Ojciec wszystkich.“ (Ef. 4, 5—6). Tym Kościołem oświeconym przez Ducha świętego, stróżem całkowitej prawdy, jest Kościół katolicki; on jest głosicielem tej prawdy. Kto z tych prawd, niezbędnie do zbawienia potrzebnych, choćby jednę tylko odrzuca, a czyni to rozmyślnie i uporczywie, kto przy odrzuconym przez Kościół dogmacie lub artykule wiary obstaje i uporczywie go broni, jest kacerzem. Jest on martwą odroślą, odpadłą od ciała Chrystusowego, nie uczestniczy w łaskach, których szafarzem jest Kościół, a jeżeli rozmyślnie trwa w błędzie, wtedy dusza jego jest straconą.
Ale smutny ten los spotyka tylko tych, co umyślnie i uporczywie odrzucają artykuły wiary Kościoła katolickiego. Tacy zaś, którzy bez winy stoją poza obrębem Kościoła, ale przytem szczerze i uczciwie pragną prawdy i według możności przykazań Boskich przestrzegają, tacy są wewnętrznie członkami Kościoła; chociaż niewidzialnymi i mogą osięgnąć zbawienie duszy.
Ale i niewinnie w będzie zostający są w niekorzystnem położeniu wobec prawdziwych członków Kościoła Chrystusowego. Nie tylko bowiem błąd ich przeszkadza im w dążeniu do doskonałości, nie tylko staje im się bodźcem i zachętą do niejednego grzechu, ale są oni pozbawieni nadto wielu i to najsilniejszych łask, któremi rozporządza Kościół, jak np. Ofiary Mszy świętej, Sakramentu Ciała i Krwi Pańskiej, rozgrzeszenia kapłańskiego, ostatnich Sakramentów i odpustów. Tacy niewinnie błądzący, pozbawieni nieomylnej gwiazdy przewodniej, któraby kierowała ich krokami, stają się częstokroć łupem oszustów, którzy zamykają im oczy na prawdę, wiodą ich na manowce i przyprawiają o zgubę, jak to widzieliśmy u albigensów, za których św. Dominik ciągle wznosił modły do Boga, czynił pokutę, i których kazaniami i nauczaniem chciał zwrócić na łono Kościoła katolickiego.
Dziękujmy przeto wszyscy, którzy jesteśmy członkami tego Kościoła, że nam Bóg pozwolił do niego należeć; pozostańmy wiernymi wierze, nie dajmy się sprowadzić na manowce ani namowom, ani pismom przewrotnym, mianowicie takim, które pod pozorem prawdy starają się wszczepić jad kacerstwa. Kacerze starają się szerzyć błędy i nakłaniać katolików do wyrzeczenia się