chroni; z jego zaś gałązek zaszczytne wieńce dla pieśniarzy kwitną. Tak się przynajmniej rzecz ta przedstawia z najczyściej idealnej, a oraz najbliższej pojęć Chrześciańskich, strony.
Bo zresztą, bywa często do przesytu zamącona poganizmem. Wtedy nie brak tam już Apollina w własnej jego osobie, ani Amora ze strzałami i kołczanem. Choć znowu indziej, ten sam Amor, bywa jedynie szczęśliwem natchnieniem, oderwanem pojęciem piękna, a nawet niby jakimś Aniołem Stróżem czystości uczucia. W ogóle, wszędzie się tu Olimp z Przybytkiem Świętych poufale spotyka, i nic a nic sobie nie szkodzą. Tak np. w Sonecie 4-tym, dowiadujemy się o Chrystusie, że On:
...stworzył jedno i drugie półsferze,
I w nich, Jowiszem, nie zaś Marsem władnie.
W Canzonie zaś II-ej Stolica Katolicyzmu „Przenajświętszym Helikonem“ jest nazwana. W Sonecie 24-ym, Laura o mały włos nie króluje na wysokościach do współki z Jowiszem; po śmierci zaś swojej, stale przebywa w Trzeciem Niebie, które jest według pojęć owoczesnych Sferą Wenery. Dziś się te rzeczy rażącemi wydają; ale wtedy sprzeczności nawet nikt w nich nie dostrzegał. Pozornie, sądzićby można, że ta mieszanina osobliwsza naiwności z pedanteryą, uprawiana była z umysłu, jako coś dającego miarę oczytania się w klassykach, i przeto choć w części ratującego powagę erudyta, który się zniżył do użycia pospolitej mowy. Tak jednak nie było. Poprostu Petrarka, równie jak Dante, i w ogóle wszyscy którym ten zarzut w epoce owej zrobićby można, byli w tem tylko najbliższemi spadkobiercami spuścizny, przekazanej im przez utwory poetyckie pierwszych Wieków Chrześciaństwa[1]. W tym też względzie, działali oni w najzupełniejszej ducha prostocie. Wcale zaś nie tak późniejsi, jak Tasso, Kamoens lub Sannazar, hołdujący sztucznie wytworzonemu poganizmowi Epoki Odrodzenia — choć i ci jeszcze, wiedzieli dobrze, do kogo przemawiają. Na południu, Wiara, do dziś dnia, dziwnie jest poganizmem zakłócona. Dość tu przytoczyć uroczystości Ś-go Januarego w Neapolu, jak również obchody Ś-tej Rozalii w Palermo.
- ↑ Ta niepozbyta pamięć zamarłych już bezpowrotnie Symbolów przeszłości — powiada Ozanam — niewątpliwie doprowadziła sztukę do nagannej przesady; niemniej poszanowania jest godną; ludzie bowiem owych wieków mniemali, że wielkie niegdyś dawnych Rzymian czyny, koniecznie iść musiały w parze z tem w co oni wierzyli.