Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/231

Ta strona została przepisana.

55.  W cudną dolinę, kędy się rozlewa
Wielkie jezioro w skalistym basenie,
I w nadzwyczajne wdzięki się odziewa
I wszystkie w siebie przyjmuje strumienie:
Ponad brzegami gęsto rosną drzewa
I chylą czoła nad modre przestrzenie,
I zakochane we własnéj urodzie,
Pragną się przejrzeć w kryształowéj wodzie.

56.  Inne strzelają w górę; tu jabłonie
Wonnym owocem przynęcają oczy,
Tu pomarańczy złota kula plonie,
Koloru Dafny złocistych warkoczy,[1]
Tu znów cytryna pochyliła skronie,
Tak ją do ziemi złoty ciężar tłoczy;
Owdzie woń zioną limony nadobne,
Okrągłe, piersi dziewiczéj podobne. —

57.  Niby kędziory zieleni gęstwina
Kryje wzgórz czoła, krzewy leśne, drzewa,
Wawrzyn, kochanek boga Apolina,
I Alcydowa topola powiewa;
Mirty Wenery, Cybeli sośnina,[2]
Co Atysowe przygody opiewa:
Wreszcie cyprysy smukłe, których szczyty,
Rzekłbyś, iż pragną wzbić się aż w błękity.

58.  Tu, pod tém niebem, hojna dłoń przyrody,
Tutaj Pomona mimo darów wiela,
Nie zna, co trudów uprawy zachody,
Lecz owoc smakiem wytrawnym obdziela;
Tu kraśna wiśnia, tam smutnéj przygody
Pamiątka — morwa żałobna wystrzela;[3]
Tam znowu jabłka perskie, co tu rodzą
Lepiéj niż w kraju, z którego pochodzą. —

59.  Granat odkrywa szkarłat swego łona,
Przy którym rubin przygasa zaćmiony;
Tam z objęć wiązu winorośl zwieszona,
Z szmaragdowemi łub kraśnemi grony. —
I ty, o gruszko cienka, wydłużona,
Któréj smak wielce ptakom ulubiony;
Ich to ukłócia, ich chciwość zażarta,
Zdradziły smak twój, wskazały, coś warta.


  1. Dafne, ukochana przez Apolina a uchodząca przed nim, w wawrzyn zamienioną została.
  2. Atys — Attis — Frygijczyk, kochanek Cybeli, prześladowany przez Jowisza, lecz po śmierci wskrzeszony — uosobienie wypoczynku ziemi podczas zimy i zbudzenia się jéj na wiosnę.
  3. Piram i Tysbe, para kochanków, mieli się zejść pod drzewem morwy białej. Tysbe przybyła pierwsza, lecz ujrzawszy lwicę uciekła; w ucieczce zaś straciła zasłonę, którą lwica poszarpała i okrwawiła. Piram, znalazłszy tę zasłonę, uwierzył w śmierć kochanki i zabił się pod drzewem, pod którém schadzka była umówioną. Po niejakim czasie wróciła Tysbe, lecz zaledwo poznała drzewo, tak się barwa jego owoców zmieniła. Ujrzawszy trupa Pirama nożem wyrwanym z jego rany i ona również śmierć sobie zadała. Odtąd owoce morwy dojrzewając, przybierają barwę krwawą. „Przemiany” Owidyusza.