Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.5 271.jpeg

Ta strona została przepisana.
260
Fanatyzm.

człowieczy nie przyszedł dusze tracić, ale zachowywać“ (Ł. 9, 55. 56); i to jest chrześcjańska tolerancja względem osób, która nie jest czém innem, jeno miłością. Kontynuator posłannictwa Jezusowego na świat, Kościół, ożywiany i wspierany Duchem św., wiernie przestrzegał zawsze nauki Zbawiciela. Apologeci i Ojcowie Kościoła wyraźnie uczą, iż wiarę nie gwałtem, lecz przekonaniem szerzyć należy. Apostołowie i ich następcy nie mieczem, ogniem, lecz cierpliwością i miłością zdobywają narody dla prawdy. Słowa Papieża Grzegorza W. do biskupa z Terraciny, zbyt surowego względem żydów: „słodyczą tylko i przekonywaniem należy niewiernych pozyskiwać chrystjanizmowi, i nie godzi się zrażać ich od niego groźbą i postrachem“ (epist. lib. 1. ep. 30), są wiernym wyrazem myśli kościelnej. Wprawdzie Kościół nie jest w stanie zapobiedz wszystkim występkom i wszelkiemu nierozumowi ludzkiemu, i dla tego też i w pośród jego wyznawców, od czasu do czasu, pojawiają się fanatycy, ale mniej niż gdziekolwiek fanatyzm może tu siać spustoszenia, bo go w zarodku zaraz ubezwładnia sama natura organizacji Kościoła i jego karność. Zazwyczaj bowiem obłąkanie to duchowe, fanatyzmem zwane, które, jeżeli niczem niehamowane, popycha do najstraszliwszych nadużyć i zbrodni, niknie w swym początku, jeżeli tylko dusza ma jeszcze zbawienne przekonanie o swojej słabości i poszanowaniu dla powagi nieomylnej. Jeżeli jednak dzieje się inaczej i obłąd ten przybiera charakter groźniejszy, wówczas występuje i Kościół czynniej, przestrzega wiernych o błędzie i niebezpieczeństwie, a zbłąkaną owieczkę przywołuje do prawej drogi. Jeżeli dalej jeszcze ta zbłąkana owieczka zamyka uszy na głos Kościoła, a idzie tylko za swoją fantazją i swoją namiętnością, wówczas oddziela ją Kościół od swego społeczeństwa. Czém tedy potężniej panuje religja Chrystusowa w umysłach, czém Kościół silniej oddziaływać może na utrzymanie czystości wiary i obyczajów, tém czystszą będzie gorliwość jego członków, tém dalsi oni będą od niebezpieczeństwa popadnięcia w fanatyzm. Historja fanatyzmu stwierdza najzupełniej to zdanie. Pomijamy już przykłady z dziejów ludu żydowskiego, któremu ślepą, krwiożerczą żarliwość Zbawiciel często wyrzucał, pomijamy Mahometa, assasynów (którzy zmysłowemi obrazami rozkoszy rajskich zfanatyzowani byli do rzucania się na najniebezpieczniejsze i zbrodnicze zamachy) i inne z dziejów świeckich fakty, a ograniczamy się do krótkiego wskazania na dzieje kościelne, z których się pokazuje, ze zawsze prawie sfałszowanie i odstępstwo od prawdziwej nauki J. Chrystusa prowadziło za sobą fanatyzm, objawiający się już to nauką sekty, już też jej zachowaniem się względem Kościoła i jego wyznawców. Za przykład pod pierwszym względem służyć mogą montaniści (ob.) i donatyści (a szczególniej też circumcelliones; ob. tej Enc. IV 315), których fanatyzm objawiał się przesadzoną surowością nauki moralnej i odpowiednią do niej nauką o środkach zbawienia; pod drugim względem za przykład służyć mogą arjanie (ob.) i inne z nich powstałe herezje w cesarstwie Greckiém objawiające swój fanatyzm zawziętém prześladowaniem. Takiż, jeżeli nie krwawszy jeszcze fanatyzm znajdujemy w herezjach średniowiecznych: dosyć wspomnieć tu tylko albigensów (katarów, waldensów), husytów (wiklefistów, kalikstynów), którzy mord i pożogę szeroko w imię wiary roznosili. Wiek tak zwanej reformacji dostarcza też wiele przykładów niepospolitego fanatyzmu, jak wojna chłopów, sjońskie pa-