Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.5 552.jpeg

Ta strona została przepisana.
541
Franciszek św. i Franciszkanie.

guły, i pozostała nim także we wszelkich, jakie później dodał do pierwotnej ustawy odmianach; ta miłość jest charakterystyczną cechą listów jego i przechowanych nam jego zdań i maksym, nad które trudnoby znaleść coś wyższego i treściwszego we wszystkich, jakiegobądź wieku aksiomatach filozoficznych; ta miłość jakoby ogniem bucha i jasnym goreje płomieniem w duchownych wierszach jego, które zarazem zasłużoną zjednały mu chwałę pierwszego, lub między pierwszymi najczystszego i najpoprawniejszego w języku swym ojczystym poety, a w których duchowne z Chrystusem zjednoczenie i zlanie wszystkiej woli, wszystkich myśli i wszystkich uczuć swoich w sposób tak czuły i rzewny, tak głęboko serdeczny, a tak wspaniale wysoki przedstawił, że żadna, jakiegobądź języka literatura nic nie posiada, coby w tym rodzaju przewyższało ten przedziwny utwór Franciszka i pokornej a głębokiej wiary i miłości jego. Ale to wewnętrzne złączenie jego z Chrystusem miało się i zewnętrznie objawić na ciele jego. Mówimy tu o oném dziwném i niepojętém po ludzku zdarzeniu, które miało miejsce d. 17 Września 1224 r. na górze Alwernji, o tak zwanej stygmatyzacji ś. Franciszka, czyli wyrażeniu na ciele jego znaków ran Zbawiciela, którego pamiątkę Kościół, pod tymże dniem, osobnem nabożeństwem obchodzi. Zdarzenie to w swoim czasie naocznemi świadectwami było stwierdzone; przeciwko zaś nowożytnym szyderstwom i niedowiarstwu mamy nowożytne także tego cudu stwierdzenie (ob. Emmerich). W dniu wyżej wspomnianym Franciszek, po czterdziestodniowej na górze Alwernji samotności w poście i modlitwie, ujrzał w zachwyceniu zstępującego ku niemu Serafina, w postaci Ukrzyżowanego, i pięć promieni ognistych, pochodzących od onego anielskiego widzenia, przeniknęły ręce, nogi i bok jego, na których, gdy przyszedł do siebie, okazały się żywe i świeżą krew sączące znaki ran Zbawiciela. Święty chciał tę łaskę trzymać ukrytą przed ludźmi, ale towarzysze spostrzegłszy, mimo starań jego, one rany, przedstawiali mu, że takiej rzeczy dla samej chwały Chrystusa Pana ukrywać się nie godzi; zaczem Franciszek, ze zwykłą swą pokorą i prostotą, przystając na ich żądanie: „A więc patrzcie,“ rzekł im, „na te znaki i bierzcie sobie z nich obraz ran Zbawiciela, abyście tém mocniej wierzyli w Mękę i Śmierć i Zmartwychwstanie Jego, i w tej wierze aż do końca życia waszego wytrwali.“ Nietylko współcześni życiopisarze świętego i autorowie, należący do zakonu jego, upewniają nas o tém zdarzeniu: poświadczyło je także wielu postronnych pisarzy i historyków, między innymi Mateusz Paris, choć w tém się różni od drugich, że, według niego, cud ten miał się zdarzyć dopiero na dwa tygodnie przed śmiercią Franciszka, i Łukasz z Tuy, który świadczy, że słyszał o tym fakcie z ust wielu i duchownych i świeckich. Grzegorz IX wspomina o tém nawet w bulli swojej, a trzeci z rzędu następca jego, Aleksander IV, w kazaniu mianém do ludu oznajmił, iż sam na własne oczy one rany świętego oglądał. Nowsi także pisarze, jak Görres (Mistyka t. II str. 424) i Meyer (Blätter für höhere Wahrheit, VII n. 3), dowiedli, że takie zjawiska, choć cudowne, nie są przecie niepodobne, i rzeczywiście w różnych czasach i miejscach się zdarzały. Dzieła: Łukasz Wadding, historjograf franciszkańskiego zakonu, wydał Opuscula S. Francisci Assis., Antverp. 1623 in 4; po nim nowe wydanie sporządził Jan de la Haye: S. Francisci Assis. et S. Antonii Paduani Opera omnia, adject, utriusque vita, Paris. 1641; Lugd. 1653; Pedeponti 1739, f. Mieszczą się w tych wydaniach: Episto-