drąg. Straszna myśl przeleciała jak błyskawica przez głowy: Rozbije świecznik i zaleje cyrk potokami płonącej nafty. Z piersi widzów wyrwał się jeden okrzyk. Ale cóżto? Z areny wołają stój! stój!.. Wodza niema! zeskoczył? znikł w wyjściu. Nie spalił cyrku? Gdzież się podział? Oto wychodzi, wychodzi znowu, zziajany, zmęczony, straszny. W ręku niesie blaszaną miskę i wyciągając ją ku widzom mówi błagalnym głosem. Was gefällig für den letzten der Schwarzen Schlangen!..[1] Kamień spada z piersi widzów. Więc to wszystko było w programie, więc to była sztuka dyrektora? efekt? Sypią się półdolary i dolary. Jakże odmówić ostatniemu z Czarnych Wężów — w Antylopie na zgliszczach Chiavatty. Ludzie mają serce.
Po przedstawieniu sachem pił piwo i jadł knedle „pod Złotem Słońcem“. Otoczenie, wpływ widocznie wywarło. Zyskał wielką popularność w Antylopie, zwłaszcza u kobiet. Robiono nawet plotki...
- ↑ Wg edycji z 1928 roku: (niem.) — Co łaska dla ostatniego z Czarnych Wężów!