pospołu przyszedłszy nawiedzili go i cieszyli.
12. A podniósłszy zdaleka oczy swe, nie poznali go i zakrzyknąwszy płakali: a rozdarłszy szaty swe, sypali proch na głowy swe ku niebu.
13. I siedzieli z nim na ziemi siedm dni i siedm nocy, a żaden do niego słowa nie mówił; bo widzieli, że boleść była gwałtowna.
Potem Job otworzył usta swe i złorzeczył dniowi swemu,
2. I mówił:
3. Niech zginie dzień, któregom się urodził, i noc, w którą rzeczono: Począł się człowiek. [1]
4. Dzień on niech się obróci w ciemności, niech się o nim nie pyta Bóg z wysoka, i niech nie będzie oświecon światłością.
5. Niech go zaćmią ciemności i cień śmierci, niech go osiędzie mrok, a niech będzie ogarnion gorzkością.
6. Noc onę ciemny wicher niech osiędzie, niech nie idzie w liczbę dni rocznych i niech nie będzie policzona w miesiącach.
7. Noc ona niech będzie opuściała, ani chwały godna!
8. Niech jéj złorzeczą, którzy złorzeczą dniowi, którzy są gotowi wzruszyć Lewiathan.
9. Niech się zaćmią gwiazdy mrokiem jéj! niechaj czeka światła a nie ogląda, ani wejścia wstawającéj zorze!
10. Iż nie zawarła drzwi żywota, który mię nosił, ani odjęła złego od oczu moich.
11. Czemum w żywocie nie umarł, wyszedłszy z żywota wnet nie zginął?
12. Przecz przyjęty na kolana? Czemu karmiony piersiami?
13. Teraz bowiem śpiąc milczałbym i odpoczywałbym snem moim:
14. Z królmi i radami ziemie, którzy sobie budują pustynie:
15. Albo z książęty, którzy mają złoto i napełniają domy swe śrebrem.
16. Albo jako martwy płód skryty nie byłbych? albo którzy po części nie oglądali światłości?
17. Tam niezbożnicy przestali od trwogi, i tam odpoczynęli spracowani siłą.
18. I niegdy spółem związani bez przykrości nie usłyszeli głosu wycięgacza.
19. Mały i wielki tam są, i niewolnik wolen od pana swego.
20. Precz nędznemu dana jest światłość, a żywot tym, którzy są w gorzkości dusze?
21. Którzy czekają śmierci, a nie przychodzi, jako wykopywający skarb:
22. I bardzo się weselą, gdy najdą grób:
23. Mężowi, którego droga skryta jest, i ogarnął go Bóg ciemnościami.
24. Pierwéj niźli jem, wzdycham, a jako wzbierające wody, tak ryczenie moje.
25. Bo strach, któregom się lękał, przyszedł na mię, a czegom się obawiał, przydało się.
26. Azam mimo się nie puszczał? zażem nie milczał? zażem nie był spokojny? a przyszło na mię zagniewanie.
A odpowiadając Eliphas Themanitczyk rzekł:
2. Jeźli poczniemy mówić do ciebie, podobnoć nie miło będzie: ale umyśloną mowę kto zatrzymać może?
3. Otoś ich wiele uczył i potwierdzałeś ręce spracowane.
4. Chwiejące się umacniały twe mowy, a kolana drżące posilałeś.
5. A teraz przyszła na cię plaga, i ustałeś: dotknęła cię, i strwożyłeś się.
6. Gdzież jest bojaźń twoja, mocność twoja, cierpliwość twoja i doskonałość dróg twoich?
7. Wspomnij proszę cię, kto kiedy niewinny zginął? albo kiedy prości zgładzeni są?
8. I owszem widziałem te, którzy czynią nieprawość i sieją boleści i żną je,
9. Że za dmuchnieniem Bożem zginęli i duchem gniewu jego zniszczeli.
10. Ryk lwi i głos lwice i zęby lwich szczeniąt skruszone są.
11. Tygrys zginął, iż nie miał łupu, i szczenięta lwie rozproszyły się.