Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/178

Ta strona została przepisana.

W części drugiej poematu, zatytułowanej: „Góry“, autor nadzwyczaj mało zajmuje się kreśleniem kształtów górskich, wyłącznie niemal natomiast oddaje się rozmyślaniom nad powstawaniem wszechświata według wyobrażeń wschodnich. W obszarach „czczości“, Duch najwyższy spał głęboko bez marzeń, potem poszedł w „półśnienia“, objawiające się jako „ziarna światła, które w otchłanie leciały jak gońce, zwiastować cuda zmartwych powstające“. Coraz żywsze marzenia Ducha najwyższego, okazywały się jako coraz szybciej przebiegające smugi światła, które zapędzały mrok w coraz większe otchłanie; nareszcie gdy nadeszła wielka chwila przebudzenia ducha, „taki naraz ogrom blasku strzelił, że mrok granicą od światła oddzielił“.

Przez bramę wschodu, jak gdyby pożoga
Oblała niebo w igrach skier tysiąca
Coraz i coraz blaski wzmagająca;
Jego Mądrości zajaśniała zorza,
Ponad falami duchowego morza.

Duch — tworzyciel tchnął życie w wody; z jego skrzydeł „rój drobnych duchów leciał na głąb’ wody, przybrać się w kształty cielesnej urody; każdy duch, odłam twórczej jego myśli, innem piękności naznaczon znamieniem, w inne się stroi obsłonki i kreśli swój świat dla siebie“. Gdy następnie zabłysło słońce, a mgły niżej opadły, wytrysła góra „Su-mer“, zajmująca według buddystów, środek ziemi. Z wierzchołka tej góry rozpatruje się duch poety w wszechświecie, nie tyle we wszech-