nas zdradzić? Kogo o to posądzasz? czyś popełniła jaką nieostrożność? co robisz teraz? co ci zagraża? Chciałbym wszystko wiedzieć, a nie wiem nic, zupełnie nic. Może i ty sama nie więcej wiesz odemnie.
Posyłam ci bilet matki i kopię mojej odpowiedzi. Mam nadzieję, że zgodzisz się ze wszystkiem co zawiera. Niezbędnem jest również, abyś dała jakiś znak zgody na wszystko co postanowiłem od czasu tego nieszczęsnego wypadku: celem mym jedynym było zdobycie wiadomości od ciebie, danie ci znać o sobie, i kto wie? być może ujrzenie cię jeszcze, i to swobodniej niż kiedykolwiek.
Czy pojmujesz, Cesiu moja, tę rozkosz, gdybyśmy się znowu znaleźli razem, mogli sobie na nowo zaprzysiąc miłość wiekuistą i czytać w naszych oczach, odczuwać w duszy, że ta przysięga nie będzie zwodnicza? Jakichże cierpień ta chwila tak słodka nie pozwoliłaby nam zapomnieć? Mam tedy nadzieję, że dzień ów świta dla nas, a winien ją jestem właśnie staraniom, dla których błagam cię o przyzwolenie. Co mówię? winien ją jestem tkliwej pomocy najserdeczniejszego przyjaciela, a jedyną mą prośbą jest, byś pozwoliła, aby ten przyjaciel stał się zarazem i twoim.
Być może, nie powinienem był rozrządzać twojem zaufaniem bez twego upoważnienia; ale niechaj mnie usprawiedliwi rozpaczliwe moje położenie. Miłość wiodła moje kroki; ona to żebrze twojej pobłażliwości, ona prosi, byś przebaczyła zwierzenie nieuniknione i bez którego groziłaby nam wiekuista rozłąka[1]. Znasz przyjaciela, o którym mówię; jest on zarazem przyjacielem osoby, najbardziej przez ciebie ukochanej. To wicehrabia de Valmont.
Zrazu, kiedym się zwracał do niego, pragnąłem tą drogą uzyskać u pani de Merteuil, aby zechciała podjąć się doręczenia