rzeczy nader pochlebnych i czułych, które z łatwością mogłam zastosować do siebie.
Wkrótce rozstaliśmy się, oboje wielce zadowoleni ze spędzonego wieczoru.
W najbliższy poniedziałek stawiłam się w komedyi, tak jak to było umówione. Mimo iż znam twoje zamiłowania literackie, nie umiem ci nic powiedzieć o przedstawieniu, jak tylko, że Prévan jest rozkoszny i że sztuka upadła. Oto wszystko co stamtąd wyniosłam. Żal mi było, iż wieczór dobiega już do końca, gdyż istotnie upłynął mi bardzo miło; aby go przedłużyć, zaprosiłam marszałkową, aby zaszła do mnie na kolacyę: to dostarczyło mi zarazem pozoru ofiarowania tego samego memu miłemu kawalerowi. Poprosił mnie jedynie o czas przebiegnięcia do hrabin de P***, aby się wymówić od przyjętego zaproszenia. To nazwisko[1] odświeżyło we mnie cały gniew. Zrozumiałam jasno, że rozpoczną się już zwierzenia; przypomniałam sobie twoje światłe rady i postanowiłam święcie... prowadzić dalej przygodę, pewna, że uda mi się go wyleczyć z niebezpiecznego plotkarstwa.
Będąc pierwszy raz u mnie w domu, gdzie tego wieczora miałam osób bardzo niewiele, Prévan musiał wypełnić względem mnie obowiązki przepisane zwyczajem; zatem, kiedy siedliśmy do kolacyi, on pospieszył podać mi rękę. Dopuściłam się tej złośliwości, iż przyjmując jego rękę, wprawiłam moje ramię w nieznaczne drżenie; również idąc do stołu, miałam oczy spuszczone i oddech wyraźnie przyspieszony. Zachowanie moje znamionowało osobę, która przeczuwa porażkę i drży przed swoim zwycięzcą. Zauważył to doskonale, toteż zdrajca natychmiast zmienił ton i obejście. Przedtem był dworny, teraz stał się natarczywy. Nie w słowach, gdyż rozmowa obracała się z konieczności w tych samych ramach: ale spojrzenie jego stało