A jednocześnie dusza na skrzydłach wyobraźni leci gdzieś w krainę pozaświatowych blasków, i ucieka od wszystkiego, co jest rzeczywistością i co się wichrzy
W prochu tej ziemi, jak robak najlichszy.
Dla wykończenia portretu dodam, że Asnyk jest i człowiekiem i poetą wielkiej prostoty. Na pozór trudno to pogodzić z wykwintnością, ale w gruncie rzeczy jedno drugiego wcale nie wyłącza. Trudno np. znaleźć coś bardziej wykwintnego w formie, a prostszego w uczuciu, niż ów wiersz: »Razu pewnego przy młynie«, lub ten drugi, którego początek pamiętam i przytaczam:
Gdybym był młodszy, dziewczyno,
Gdybym był młodszy,
Piłbym nie wino —
Lecz oczu twoich, dziewczyno,
Nektar najsłodszy!
Tybyś mnie może kochała,
Złoty aniele!
Na tę myśl pierś ma zadrżała,
Bo widzę szczęścia za wiele,
Gdybyś kochała...
To jesień męska woła na dziewczęcą wiosnę: jesień z pajęczemi nitkami wspomnień, pławiących się w błękicie: pogodna, cicha, ale zarazem, jak mówi Pol: »rzewna i smętna«. Przezrocza pogoda nie wyłącza w niej smutku. Palce poety grają na Anakreontowej lutni pieśń tęsknoty