porządku dziennego. Autorka ma niewątpliwie wielką zasługę, że napiętnowała stosunki rodzące możliwość takich postaci, jak Lusia i jej towarzysz, ale możliwość nie jest jeszcze rzeczywistością. Czytelnik nie może się oprzeć myśli, że bohater i bohaterka powieści Orzeszkowej są względnie do tutejszego gruntu czemś podobnem do kuponów, które w przyszłości, jeśli stosunki pozostaną takimi jak są, może będą miały wartość realną, a może nie... Takie wrażenie nie jest bezpośredniem, a zatem bywa zawsze słabem. Szkodzi ono i artystycznej stronie powieści, bo postacie wydają się raczej pomysłami autorskimi z krainy idei niż żywemi istotami z bijącem sercem i ciepłą krwią. Autorka przytem dostosowywa zbyt wybitnie swoje postaci do tendencyi, skutkiem czego wrażenie życiowe, jakie mamy od nich odbierać, jeszcze się osłabia. Ow stary szlachcic, który poszedł na szwajcara hotelu, jest postacią wybornie skreśloną, ale Lusia i jej towarzysz nie zawsze mówią i działają naturalnie, a w sytuacyach nie zawsze bije tętno prawdy. Gdy Lusia poczyna mówić oderwane wiersze z »Dumy o Żółkiewskim«, znać w tem zanadto robotę powieściową. Młodzi ludzie mogą wprawdzie być egzaltowani, ale i egzaltacya ich, jeśli jest szczera, znajdzie sobie odpowiedni wyraz i ton, który uderzy każde ucho prawdą. Autor winien umieć pochwycić ów ton: inaczej postaci jego
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/080
Ta strona została uwierzytelniona.