w wydaniu Elizy Orzeszkowej i nawet narobiły tyle hałasu, że było to „To much ado about nothing...“[1] Ten, o którym mowa, niewiele ma pod względem treści pokrewieństwa z poprzednimi. Jest to wydarta kartka z wiekowego ucisku, w jakim niegdyś jęczeli Żydzi. Rzecz dzieje się w Anglii, za króla Jana Bez Ziemi. Król woła do siebie starego Żyda, Symmaha, w celu odebrania mu skarbów, których Symmah posiada moc nieprzebraną. Ale skarby są ukryte, więc chyba tortury zmuszą Symmaha do wyznania, gdzie je ukrył. Jakoż król każe rwać Symmahowi wszystkie zęby. Oprawcy porywają go i... okazuje się, że w ustach starca niema już ani jednego zęba. W tej chwili wbiega jego jedyna córka Elisza, dziewica wielkiej urody, i rzuca się królowi do nóg. Następują prośby i błagania, gdy wtem jeden z obecnych czyni straszną uwagę: — Ta bo przynajmniej ma wszystkie zęby! — Co za myśl! — woła król Jan — i, zamiast starcowi, każe dziewczynie wyrywać po zębie dopóty, dopóki ojciec nie wyzna, gdzie są skarby. Dziewczyna w torturze fizycznej oddaje ducha — starzec wytrzymuje lepiej torturę moralną i, lubo wije się z bólu i wściekłości, nie wyznaje jednak do końca, gdzie ukrył bogactwa...
Doprawdy, nie wszystko co jest okropnem, jest dramatycznem. Istnieje i pod tym względem pewna miara estetyczna, którą ukazuje dobry