Ta strona została przepisana.
(Dopełnienie niedokończonego poematu na stron. 191).
I on te wszystkie sprzecznych wichrów tony,
Niedoświadczeniem i młodością śmiały,
Radby zhołdować, i napiąć jak stróny,
Na Pean swego tryumfu i chwały.
Ale gdy szermierz na wielkie igrzyska
Dobieże wreszcie i stanie u szranek —
Tam czas wybierać, obaczywszy zblizka,
Do jakiej mety, po jaki biedz wianek.
Obywatelskiéj pragnie–li korony,
Co mu na Forum okrzyk ludu przyzna?
Czy z mieczem goni po laur krwią zroszony,
Co w Kapitolu hoduje ojczyzna?
Czy z lutnią tęskni w ślady Orfeusza? —
To jedno naprzód niech w swą pamięć wdroży,
Że jak bądź w biegu gwar prawdę zagłusza,
W końcu zawodu, sława — to sąd Boży.