Strona:Poezye Michała Anioła Buonarrotego.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.
XXXVII. [1]

Ze świata tego zstąpił do podziemi,
Zwiedził dwa piekła, a potem do Boga
Olbrzymich myśli zawiodła go droga;
Zkąd nam prawdami świeci przedwiecznemi.

Potężna gwiazdo! ty naszą ślepotę
Objaśniasz światłem najskrytszych wyroków;
Za co w nagrodę ten lud godny oków
Tem ci zapłacił, czem zwykł płacić cnotę.

I dzieło Danta i jego cne czyny
Źle odpłacili niewdzięcznicy owi,
Co na najlepszych spychają swe winy.

Gdybym miał równy los temu wieszczowi,
Oddałbym ziemskie szczęście i bogactwa
Za jego cnotę i nędzę tułactwa.






  1. XXXVII. Ten i następny sonet mówią o Dantem, którego Michał-Anioł był zapalonym wielbicielem. Zdaje się, że mogły być napisane w tym czasie, kiedy widząc zdrajców spiskujących o poddanie Florencyi, pełen rozpaczy opuścił miasto i udał się do Wenecyi, gdzie zabawiwszy kilka miesięcy, pojednał się z władzami ówczesnemi, i powrócił jako biegły inżynier, daléj prowadzić obronę Florencyi. Widząc się tułaczem, porównywał położenie swoje z losem wielkiego wieszcza. Myśl ta wyraźniéj się przebija w innéj wersyi pierwszego sonetu, znalezionéj w rękopisie Watykańskim. Dla porównania podaję przekład:

    Kiedy szedł z nieba, jasny cnót ozdobą
    I miał już zstąpić na ziemskie bezdroże,
    Wrócił się patrzeć znów w oblicze Boże,
    By światło czystéj prawdy wynieść z sobą.

    O gwiazdo chwały! promieńmi wieńcząca
    Gród co mię rodził, a wyparł się ciebie;
    Za toż to, za to tak cię świat potrąca,
    Żeś mu tu przyszedł powiadać o niebie?

    Mówię o Dancie, którego zbestwiony
    Lud nierozumiał, niewdzięcznością płacił,
    Lud co proroków krzyżował i tracił.

    Gdyby los Danta był mi przeznaczony,
    Za tę moc ducha jego w dniach tułactwa
    Oddałbym wszystko, szczęście i bogactwa. —

    Wyrazy: „zwiedził dwa piekła“ każą się domyślać, że poeta rozumiał tu dwie pierwsze pieśni Boskiéj komedyi, w których Dante odbywa podróż po piekle i czyścu. — Nietylko z tych sonetów ale i z życia Michała-Anioła dowiadujemy się, jakim był wielbicielem Danta, gdy nietylko umiał jego poemat na pamięć, ale i swój egzemplarz Komedyi własno-ręcznemi ozdobił był rysunkami na marginesach. — W Sądzie Ostatecznym użył też wiele pomysłów Dantowskich; gdy zaś florenccy akademicy udali się z prośbą do Papieża Leona X, aby zwłoki wieszcza wolno było przeprowadzić z Rawenny, Michał-Anioł dobrowolnie zobowiązał się wyrzeźbić nagrobek, dopisawszy do swego nazwiska następujące słowa: „Ja Michał-Anioł rzeźbiarz, niemniéj upraszam jego świętobliwości o tę łaskę, zobowiązując się wyrzeźbić monument, godny boskiego poety, aby takowy mógł stać na najprzedniejszym placu naszego miasta.“ (Condivi.) Również i w poezyach Michała-Anioła, przebija się pewne pokrewieństwo duchowe z Dantem, a razem i z Platonem. Powód zaś do niechęci ku rodzinnemu miastu był i w dobrowolném wygnaniu podczas oblężenia, a oraz jak mówi Vasari i w poniżeniu doznaném od księcia Kozmy, który takich miernych artystów jak Bandinelli przenosił i pracami zaszczycał z pominięciem Michała-Anioła. — To uczucie jego wyraża się jeszcze w madrygale pod liczbą XL gdzie mówi:

    Bo nikt odemnie mniéj sobie nieważy
    Bądź czci, bądź pochwał, bądź gniewów téj rzeszy,

    Co najwierniejszą bywa dla przewrotnych;
    Wiec się dróg trzymam dzikich i samotnych. —