W każdej epoce wybijają się u nas dzielne umysłem lub energją czynu jednostki niewieście, które znaczą ślad swój w dziejach narodu. Grzymisława, Kunegunda, Salomea, Jolanta[1] w pierwszej połowie średniowiecza, królowa Jadwiga w późniejszej, wreszcie wielkie ofiarniczki i społeczniczki, tęgie oratorki i prawniczki, genjalne administratorki i gospodynie XVII-go w. dźwigają oświatę, przemysł i dobrobyt narodowy z tak wielkiem napięciem sił i wytrwałości, z takiem zrozumieniem podjętych zadań, że nazwiska ich mogą stać śmiało obok nazwisk męzkich działaczy.
Nie było w pochodzie naszym dziejowym podniosłych idei, szerokich, humanitarnych porywów, dostojnych haseł narodowych, pod sztandarem których nie stałaby kobieta.
Ona pierwsza w mrokach scholastycyzmu, gdy w literaturze i na dworach wielkopańskich panowała wszechwładnie łacina, dźwigała język ojczysty z upadku. Dla księżniczek i królowych naszych, które modliły się „in vulgari“, to zn. pospolicie, a więc po polsku, — powstały pierwsze psałterze i modlitewniki.
- ↑ Br. Chlebowski. „Udział kobiet w życiu duchowem społeczeństwa naszego“ (w książce zbiorowej „Upominek“ na cześć Orzeszkowej).