która go otacza. Tyrezjasz rzuca wobec tego słowo, które odtąd w rozlicznych odmianach tylokrotnie pobrzmiewać miało w starciach między władcami ziemi a potęgą duchową:
Nie ty jesteś mi panem — ja sługą Apolla.
Chór także w swej pieśni (pierwsze stasimon, w. 463–512) wije się wśród niepewności, nie wie, na kogo jako na sprawcę zbrodni wskazywał głos z Delfów i następnie Tyrezjasz, a ostatecznie wyraża swój hołd i podziw dla tyle zasłużonego około Teb Edypa.
W drugiem epeisodion (w. 513–860) znieważa Edyp, wytrącony z równowagi, w podobnem rozdrażnieniu szwagra swego Kreona, wypowiada także przypuszczenie, że on podkopuje rozmyślnie jego władzę i powagę, spiskując z Tyrezjaszem. Kreon ten, brat i szwagier królewski, przedstawia powszedni typ człowieka, rozkoszującego się w błogości wysokiej parenteli, we wygodach swej dworskiej a nieodpowiedzialnej godności, w służbie u zdrowego, poziomego rozsądku. Jest to jeden z tych ludzi, którzy pchają swą taczkę statecznie, a w wyścigach życia taczki idą nieraz pewniej, a czasem i prędzej od rydwanów dobiegają do mety. W sporze między Edypem i Kreonem łagodzą porywczego władcę chór i królowa Jokasta. Chór ten towarzyszy całej akcji jako życie powszednie, codzienne, rozwijające się na szarej płaszczyźnie u stóp góry, na której grzmią burze dramatu. — Ten chór tragedji greckiej niże na wątku akcji swe sądy i zdania, wplata w prozę i grozę życia pogodne kwiaty poezji, w dramat życiowy odgłosy praktycznego, czasem prawie poziomego roz-