sądku. Ta vox populi bywa niekiedy vox Dei[1], ale najczęściej głosem tego boga, którego poeta francuski nazwał le dieu des bonnes gens[2]. — Przez cały nasz dramat chór ten, współczujący z Edypem, chwieje się między przywiązaniem i ufnością do władcy a strachem przed grozą, która zawisła nad jego głową. Wobec Jokasty, która targa się na uświęcone stanowisko wróżbitów, ujmuje się za bogów prawami i powagą. Bo Jokasta, żona dwóch królów tebańskich, ojca i syna, gwałtownie się uczepia swego szczęścia i dostojności, z której dopusty losów mają ją strącić; nie chce ona długo uznać i przejrzeć grozy skłębiającej się nad jej i Edypa głową, widzi grę obłoków tam, gdzie spiętrzają się chmury przed burzą, durzy siebie i drugich przydłużej w błogiej niepewności, a wybieg ma na wszystko, wybieg znajduje nawet w okolicznościach, w których o wyjście trudno. Kiedy wróżby godzą coraz wymowniej w Edypa jako mordercę, sarka ona na wróżbiarzy i lekceważy ich słowa.
Wobec tych bluźnierstw podnosi zbożny protest chór w pieśni następującej (drugie stasimon, w. 861–910), ujmując się za nadziemskiemi zakonami i świętością przepowiedni, uskarżając się na krnąbrność śmiertelnych, wskutek której
I Apollo już bez cześci,
Wniwecz idą wiary.
W trzeciem epeisodion (w. 911–1085) zanosi Jokasta, zgnębiona rosnącemi niepokojami męża i coraz bardziej ujawniającą się prawdą, że Edyp zgładził Laiosa, modły do tego samego Apollina, z którego co do-