Strona:Teodor Jeske-Choiński - Seksualizm w powieści polskiej.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

Byli i romantycy francuscy seksualistami (George Sand). I oni kruszyli utalentowane pióra w obronie wolnej miłości, zwalczając małżeństwo, ale mieli tyle jeszcze wstydliwości i dobrego smaku, iż omijali w swoich powieściach brutalność strony fizyologicznej popędu płciowego, jego kuchnię, jego alkowę i jego zwyrodniałe zboczenia.
Tę wstydliwość, ten smak odrzucili nasi seksualiści „odważnie”. Malują oni szczegółowo wszystko, nawet porody, zdzierają z miłości płciowej bez litości jej oprawę estetyczną, jej poezyę. A czynią to nietylko pióra męskie. Współzawodniczą z niemi w tym kierunku gorliwie także pióra niewieście, lubując się w scenach erotycznych z rozkoszą sybaryty.
Kończąc charakterystykę naszego seksualizmu, należy zwrócić uwagę na jeden jeszcze rys znamienny.
Razem z seksualizmem wrócili do powieści polskiej literaci i artyści, usunięci z jej ram przez autorów szkoły pozytywistycznej. Nasze nowsze powieści roją się tłumem: literatów, malarzów, rzeźbiarzów, aktorów i dziennikarzów. Niepraktyczna dziatwa Apollina zajęła miejsce praktycznych ulubieńców Orzeszkowej i Bałuckiego: inżenierów, przemysłowców, fabrykantów i t. d.
Należałoby się spodziewać, że artyści uszanują swoich, zasłonią ich słabości ludzkie, że nie będą prali własnej, brudnej bielizny publicznie przed całym światem.
Tymczasem dzieje się inaczej. Ci literaci i artyści seksualistów żyją tylko w knajpie, w kawiarni, w kabarecie, w tingltanglu, zalewają się gorzałką, piwem, winem, uwodzą kobiety, w rozprawach honorowych tchórzą podle, w stosunkach z ludźmi są cynicznie nieuczciwi, zbrodnia nawet nie przeraża ich. Cyganerya to sans Dieu et maitre, plugawa hołota, zakażona straszliwą chorobą moral insanity, co jej wcale nie prze-