Szablon:Tekst na dziś/23 marca/a
Lech-Czech-Rus
Zygmunt Miłkowski
Zaczynam tedy powieść.
Rzecz dzieje się w Petersburgu.
Uprzedzam czytelnika, że Petersburg nie jest teatrem, na którym się rozwijać mają wypadki pomienione; jest atoli względem takowych punktem wychodnim. W stolicy takiego państwa olbrzymiego tkwi niejeden punkt wychodni. Ogniska takie to mają do siebie, że zaczątki ruchów rozchodzą się z nich w strony dalekie. Petersburg sięga do Indyów, do Chin, na drugą półkulę; cóż przeto dziwnego że w nim zawięzują się zdarzenia, mające się rozsnuć w opowiadaniu, odnoszącém się do idei przez Petersburg zawzięcie głuszonéj?
Owóż rzecz dzieje się w Petersburgu, w salonie, którego opis szczegółowy zająłby nam miejsca bardzo dużo. A, bo też to był salon jeden z najpierwszych w stolicy, zapełniony przepychem niewysłowionym, ubrany z gustem, któremu krytyk najsurowszy nicby do zarzucenia nie znalazł Przepych bez zbytku jest to sztuka nie każdemu dostępna. Nie dostępna jest ona szczególnie téj arystokracji pieniężnej, któréj chodzi przedewszystkiem o wykazanie bogactw, a która od jednego rzutu oka poznać się daje w salonach swoich, jaśniejących i złocących się, znamionujących świątynię, w któréj hołdy cielec odbiera. Tam wszystko na effekt. W salonie zaś, o którym mowa, effektowność kryła się po za harmonią doskonałą, jaka panowała w doborze i rozkładzie sprzętów i ozdób. Ani za małe, ani za duże — rzecz każda na właściwém znajdowała się miejscu i sprawiała to, że tam każdy czuł się niby u siebie, otoczony wygodą i wdziękiem. Ozdobę atoli największą, w chwili w któréj do salonu tego czytelnika wprowadzamy, stanowiła kobieta rzadkiéj piękności.