Szablon:Tekst na dziś/28 maja
Oryla Michała Haliniaka wspomnienia z podróży Wisłą do Gdańska
Karol Mátyás
Piątego maja 1901 roku w niedzielę raniutko przypłynęliśmy do Kazimierza, tamżeśmy strawne wzięli i okupiliśmy się, a że wiatr mocny trzymał nas, więc zmuszeniśmy byli stać dwa dni na jednem miejscu. Korzystając z czasu, wziąłem rubla do kieszeni i wyszedłem na miasto. Tam prosto udałem się do manopolu, kupiłem gorzałki flaszkę za złoty i wyszedłem na rynek. Patrzę... a tu dwóch obywateli kazimierskich stoją i radzą coś z cicha do siebie, obydwa widać po zaroście, bo się nie golili, bardzo już w podeszłym wieku. Znienacka przysunąłem się ku nim z tyłu i natężam słuch, co oni tam radzą tak zcicha, słucham, a jeden powiada:
— Mój Boże! żeby nie te nasze szlachcice, to człowiek by jakoś teraz żył inaczej na świecie, byłby wolny, nie pod obuchem, co ani mówić, śpiewać, pić ani myślić po polsku człowiekowi nie daje... to smok ten Rusek, niech go tam złe wszystko ogarnie! Ale, proszę pana, nie tyle on winien, lecz najwięcej nasza szlachta polska zdarmolizowana, ona zaprzedała wszystko i nas wszystkich.