Szablon:Tekst na dziś/4 grudnia/a
Dzwonek
Helena Janina Pajzderska
Na skrzyp otwierających się drzwi, wgłębiona w poduszki kobieca głowa, z twarzą wyniszczoną, żółto-ceglastéj barwy poruszyła się nieco i zapadłe gorączką świecące czarne jéj oczy ociężałe spoczęły na wchodzącym.
— Antek! — wymówiła z trudnością chora — daj dziecku jeść. Obudziło się.
Antoni wziął stojący na kominie garnek z mlekiem, nalał je ostrożnie do flaszeczki, rozrobił trochą wody i pochylił się nad kołyską. Leżące w niéj kilkomiesięczne maleństwo, spowite w szarą podartą chustkę, wyglądało jak mumijka.
Nic dziecinnego nie było w téj twarzyczce woskowo-bladéj, nalanéj i jakby opuchłéj. Wielkie, niebieskie oczy, do ojcowych podobne, były jeszcze jaśniejsze, niemal wyblakłe i patrzyły już nietylko bezmyślnie — ale poprostu z osłupieniem.