Szkoła praktyczna
Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Szkoła praktyczna |
Pochodzenie | Bluszcz, 1906, nr 12 |
Redaktor | Maryan Gawalewicz |
Wydawca | Piotr Laskauer |
Data wyd. | 1906 |
Druk | Piotr Laskauer |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI |
Indeks stron |
Szkoła praktyczna.
|
Ogół dziewcząt garnie się do nauki, gorszyć nas wszakże nie powinno, iż ledwie jakaś drobna odsetka robi to bezinteresownie. Większość widzi w nauce narzędzie do walki o byt, broń lżejszą, a skuteczniejszą, niż siła fizyczna lub zręczność palców, wreszcie i siły i zręczności sojusznicę pożądaną.
To zdrowe pojęcie potrzeby oświaty ujmy nauce nie przynosi, wartości jej nie obniża ani trochę, zaś dla pedagogów powinno być wskazówką najcenniejszą.
Niemcy i Anglicy dawno się z nią liczą, przystosowując szkołę do potrzeb życiowych, wedle miary tych potrzeb układają programy wykładów, tworzą nowe typy szkół, takie właśnie, jakich dana chwila lub wreszcie dana okolica kraju wymaga.
A u nas?
Rutyna, szablon, chodzenie w deptaku szlakami oddawna utartemi, rozmyślne zamykanie oczu na potrzebę reform. Rodzice narzekają, nauczyciele i nauczycielki skarżą się a najwięcej dotknięte są dzieci, gdy nie otrzymują tego, po co do szkoły się zgłosiły, czego poszukiwały, tracą więc próżno czas, nie dający się powetować.
Szkolnictwo nasze jest kopciuszkiem, który z postępowemi urządzeniami innych krajów niema nic wspólnego. Przez cały szereg lat cofano jego rozwój: krzew niegdyś bujnie rozrośnięty, wtłoczony został w ciasną glinianą doniczkę, więc skarłowaciał, uwiądł, zmarniał. Gdy nam będzie wolno przesadzić go na grunt matki-ziemi, doczekamy się wkrótce pędów świeżych, zieleni i kwiecia, a z czasem pnia olbrzymiego z konarami, które kraj cały obejmą, roztoczą się nad nim wszerz i wzdłuż. W szeregu uczelni nowych znajdzie się bez wątpienia uniwersytet dla kobiet, najbliższa przyszłość da nam gruntowną reformę szkoły średniej (tak zwanej pensyi wyższej prywatnej), która to reforma nie cierpi zwłoki, każdy bowiem rok szkolny w warunkach obecnych prowadzony przynosi nam szkodę.
Cokolwiekbądź wszakże zrobionem zostanie, nawet najlepsza pensya wyższa żeńska, odpowiadająca ideałom pedagogii, będzie ideałem szkoły pewnego i wyłącznie jednego typu, a więc potrzebom różnorodnym wystarczyć nie może.
Aby jak najszerszy ogół dziewcząt mógł wyjść po za sferę nauki elementarnej, natomiast nie był zmuszony spędzić w szkole siedmiu lub ośmiu lat, dzisiejsza pensya żeńska choćby zreformowana w sposób genialny, nic nie poradzi. Szeroki jej program tworzy całość, przerwanie nauki w tej lub owej klassie będzie zawsze rozdarciem całości.
Niezbędnemi są szkoły, obliczone na trzy do czterech lat nauki (łącznie z klassą przygotowawczą), szkoły praktyczne, dające oświatę bez nadmiernych wysiłków kieszeni rodzicielskiej i zdrowia uczennic — nie rujnujące ani funduszów ani organizmów, szkoły dla dziewcząt niezamożnych, które prosto ztamtąd pójdą do biur, fabryk i innych warsztatów pracy zarobkowej. Pożądanem jest, aby tam poszły niezdenerwowane, nie wyniszczone i bez blednicy.
Program nauk szkoły takiej powinien tworzyć harmonijną całość — nie dawać za dużo, owszem raczej mało a dobrze, gruntownie, a w sposób przystępny oświecić. Powinien obejmować systematyczny wykład języka ojczystego, katechizm, język rossyjski, jako potrzebny w przyszłem spodziewanem równouprawnieniu politycznem, przyrodoznawstwo, o ile możności, na okazach, praktycznie. Z geografii przedewszystkiem to, co najbliższe a więc ziemię naszą i sąsiedzkie, reszta pobieżnie, historyę, dzieje nasze, — z powszechnej nowożytne — reszta, — aby dać pojęcie, niby w kalejdoskopie.
Rysunki — jeden z przedmiotów głównych, w wielu specyalnościach przydać się mogący, wreszcie arytmetyka. Języki obce traktowane tylko praktycznie, a więc rozmowa. Dziewczynki, nie mające zdolności do języków, mogą się ich nie uczyć, lub wybrać jeden, który za łatwiejszy uważają. Kończące kurs muszą mówić wprawnie jednym językiem obcym lub dwoma, stosownie do zdolności uczennicy a także upodobań.
Gimnastyka, gry, możliwie na świeżem powietrzu.
Zbyt śmiałem byłoby z mej strony przedsięwzięciem dawanie rad ludziom, którzy pedagogii życie poświęcili, zastrzegam się też przeciwko posądzaniu mnie o rady. Wytknęłam tylko potrzebę szkoły średniej, demokratycznej, dostępnej dla ogółu szerokiego. O takiej szkole marzy też mnóztwo dzieci mniej zdolnych, które na pensyach są nieszczęśliwe z powodu niemożności nadążania za innemi, zdemoralizowane, wskutek kar, napomnień, złych stopni oraz wymówek rodzicielskich.
Ilekroć słyszę o zakładaniu nowej pensyi, zawsze spotykam wzmiankę, że pozwolenie na otwarcie klas wyższych spodziewane jest w przyszłości. Wszędzie więc jedno i to samo. Czyż nie lepiej wydobyć się z koła rutyny?