Sztuka i czary miłości/Rozdział XI
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Sztuka i czary miłości |
Wydawca | Wydawnictwo Księgarni Popularnej |
Data wyd. | 1931 |
Druk | Sz. Sikora |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Nie znałem duszy coby mnie pojęła
Anim jej szukał, aż spotkałem ciebie
Równie samotną
————————————
Znów czuję Boga, który mnie porywa
Sen śmierci znika, a w obszarach świata
Hymn wniebowstąpień zewsząd się odzywa
————————————
O nie zrywaj, co nas łączy
O nie zrywaj, co mnie wspiera
Nieskończone się nie kończy
Nieśmiertelne nie umiera
————————————
Ta chwila dla mnie już nigdy nie minie
Ten dzień w mej duszy nigdy nie upłynie
Bo w świecie ducha — niema pożegnania
Krasiński
Przebiegliśmy długą drogę zaklęć, czarów, oczarowań, napojów i talizmanów miłosnych. Śród całego szeregu sposobów, które w ciągu wieków wytworzył zabobon czy naiwność ludzka, gwoli pochwycenia w sidła kapryśnego amora, podkreśliliśmy parę istotnych, mogących doprowadzić do zamierzonego celu, zaznaczając jednak, iż w rzeczy samej nie są one miłosnem zwycięstwem a raczej zagarnięciem drugiej osoby w duchową niewolę a w większości nawet wypadków karygodnem przestępstwem.
Na samym wstępie jednak mojej książki twierdziłem, że w myśl zasad wysokiej magji, która jednoznaczna jest z okultyzmem — szlachetna miłość podporządkowana być musi pewnym prawom, jak wszystko określonym prawom podporządkowane jest w wszechświecie. Zaznaczyłem dalej, że dzięki filozofji transcendentalnej jasnem się staje czemu odczuwamy pociąg do określonej osoby i czem wytłomaczyć możemy owe nieokreślone na pozór tęsknoty, nieokreślone poszukiwania ideału, jakie tak często w życiu nas nawiedzają.
Nie powiedziałem jeno w jaki sposób uchronić się od omyłek, rozczarowań i na tej drodze bolesnych zawodów.
Tu zasada byłaby jedna, lecz przódy pragnąłbym uczynić pewne spostrzeżenie.
W sprawach miłosnych wielce podobni jesteśmy do dzieci. Im bardziej dziecku starsi jaką zabawkę dać się wzbraniają, tem bardziej dziecko owej zabawki pożąda. Tak samo postępujemy i my... i oto główna przyczyna nieszczęśliwych miłości!
Przeważnie uderzamy w takim kierunku, gdzie już serduszko zajęte, lub to serduszko nie chce odpowiedzieć nam wzajemnem uczuciem. Wtedy dopiero z siłą żywiołową wybucha nasz afekt — bo zawsze zdaje się nam być najcenniejszem do zdobycia to, co wcale do zdobycia nie jest!
Lecz nie wszystko to jeszcze! Uczuciem miłosnem szafujemy nader lekkomyślnie — i tu leży przyczyna naszych rozczarowań i zawodów. Dziwnym zbiegiem okoliczności mężczyźni uwielbiają kobiety najmniej im odpowiadające duchowo — zaś kobiety najmniej do nich dostosowanych mężczyzn. I choć wtedy, rzekłbyś, na chwilę płonie mocno miłość wzajemna, słomiany ogień to tylko, co rychło się przerodzi w gorycz i ból.
Czemu się tak dzieje? Dzieje się tak, bowiem zbyt mało poważnie spozieramy na sprawy amora.
Gdybyśmy w owym poszukiwaniu wymarzonego ideału więcej zagłębić się chcieli w nas samych, miast ulegać omanom zmysłów czy mimolotnym porywom — klęski nasze sercowe byłyby mniej dotkliwe i rzadsze. Gdybyśmy, postępując w myśl zasad filozofji transcendentalnej, przódy rozważyli prawdziwy stan naszych uczuć oraz czy wybrany lub wybrana na podobne uczucie zasługuje i wzajemnością odpowie — a później dopiero pozwolili się całkowicie podobnemu uczuciu ogarnąć — postąpilibyśmy rozsądnie. A przy zdobywaniu w podobnych warunkach „wymarzonego skarbu” zbędne nam się staną czarodziejskie formuły, zaklęcia, filtry, napoje. Starczy, jeśli zastosujemy arkana magji naturalnej — arkana polegające na wielkim zasobie — subtelności, dyskrecji, serdecznego oddania — słowem na jaknajwiększem rozwinięciu naszych zalet duchowych.
Wówczas postąpimy, jak prawdziwi mędrcy życiowi — a więc — jak magowie!
Tych parę słów jeno mogłem rzucić na temat, na który napisano niezliczone stosy ksiąg i należyte rozwinięcie którego wymagałoby długiego szeregu traktatów... Jedna tylko zasada śród tajników dżungli sercowej się przewija i stale pamiętajmy, że
Miłość pojęta szlachetnie — uczucie to święte, wielkie, — i jako świętość poważana być powinna!
A jeśliby nam się udało zdobyć ową wymarzoną miłość wzajemną, powtórzę w ślad za wieszczem:
Wtedy ja silniej od was wszystkich czuję
Wtedym prawdziwy syn nieskończoności
I wdzięczniej Bogu za chwilę dziękuję
Niż wy gwiazd pany — za szczęście wieczności!