Sztuka i czary miłości/Rozdział XI

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Antoni Wotowski
Tytuł Sztuka i czary miłości
Wydawca Wydawnictwo Księgarni Popularnej
Data wyd. 1931
Druk Sz. Sikora
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ XI
Prawdziwa magja miłości

Nie znałem duszy coby mnie pojęła
Anim jej szukał, aż spotkałem ciebie
Równie samotną
————————————
Znów czuję Boga, który mnie porywa
Sen śmierci znika, a w obszarach świata
Hymn wniebowstąpień zewsząd się odzywa
————————————
O nie zrywaj, co nas łączy
O nie zrywaj, co mnie wspiera
Nieskończone się nie kończy
Nieśmiertelne nie umiera
————————————
Ta chwila dla mnie już nigdy nie minie
Ten dzień w mej duszy nigdy nie upłynie
Bo w świecie ducha — niema pożegnania
Krasiński

Przebiegliśmy długą drogę zaklęć, czarów, oczarowań, napojów i talizmanów miłosnych. Śród całego szeregu sposobów, które w ciągu wieków wytworzył zabobon czy naiwność ludzka, gwoli pochwycenia w sidła kapryśnego amora, podkreśliliśmy parę istotnych, mogących doprowadzić do zamierzonego celu, zaznaczając jednak, iż w rzeczy samej nie są one miłosnem zwycięstwem a raczej zagarnięciem drugiej osoby w duchową niewolę a w większości nawet wypadków karygodnem przestępstwem.
Na samym wstępie jednak mojej książki twierdziłem, że w myśl zasad wysokiej magji, która jednoznaczna jest z okultyzmem — szlachetna miłość podporządkowana być musi pewnym prawom, jak wszystko określonym prawom podporządkowane jest w wszechświecie. Zaznaczyłem dalej, że dzięki filozofji transcendentalnej jasnem się staje czemu odczuwamy pociąg do określonej osoby i czem wytłomaczyć możemy owe nieokreślone na pozór tęsknoty, nieokreślone poszukiwania ideału, jakie tak często w życiu nas nawiedzają.
Nie powiedziałem jeno w jaki sposób uchronić się od omyłek, rozczarowań i na tej drodze bolesnych zawodów.
Tu zasada byłaby jedna, lecz przódy pragnąłbym uczynić pewne spostrzeżenie.
W sprawach miłosnych wielce podobni jesteśmy do dzieci. Im bardziej dziecku starsi jaką zabawkę dać się wzbraniają, tem bardziej dziecko owej zabawki pożąda. Tak samo postępujemy i my... i oto główna przyczyna nieszczęśliwych miłości!
Przeważnie uderzamy w takim kierunku, gdzie już serduszko zajęte, lub to serduszko nie chce odpowiedzieć nam wzajemnem uczuciem. Wtedy dopiero z siłą żywiołową wybucha nasz afekt — bo zawsze zdaje się nam być najcenniejszem do zdobycia to, co wcale do zdobycia nie jest!
Lecz nie wszystko to jeszcze! Uczuciem miłosnem szafujemy nader lekkomyślnie — i tu leży przyczyna naszych rozczarowań i zawodów. Dziwnym zbiegiem okoliczności mężczyźni uwielbiają kobiety najmniej im odpowiadające duchowo — zaś kobiety najmniej do nich dostosowanych mężczyzn. I choć wtedy, rzekłbyś, na chwilę płonie mocno miłość wzajemna, słomiany ogień to tylko, co rychło się przerodzi w gorycz i ból.
Czemu się tak dzieje? Dzieje się tak, bowiem zbyt mało poważnie spozieramy na sprawy amora.
Gdybyśmy w owym poszukiwaniu wymarzonego ideału więcej zagłębić się chcieli w nas samych, miast ulegać omanom zmysłów czy mimolotnym porywom — klęski nasze sercowe byłyby mniej dotkliwe i rzadsze. Gdybyśmy, postępując w myśl zasad filozofji transcendentalnej, przódy rozważyli prawdziwy stan naszych uczuć oraz czy wybrany lub wybrana na podobne uczucie zasługuje i wzajemnością odpowie — a później dopiero pozwolili się całkowicie podobnemu uczuciu ogarnąć — postąpilibyśmy rozsądnie. A przy zdobywaniu w podobnych warunkach „wymarzonego skarbu” zbędne nam się staną czarodziejskie formuły, zaklęcia, filtry, napoje. Starczy, jeśli zastosujemy arkana magji naturalnej — arkana polegające na wielkim zasobie — subtelności, dyskrecji, serdecznego oddania — słowem na jaknajwiększem rozwinięciu naszych zalet duchowych.
Wówczas postąpimy, jak prawdziwi mędrcy życiowi — a więc — jak magowie!
Tych parę słów jeno mogłem rzucić na temat, na który napisano niezliczone stosy ksiąg i należyte rozwinięcie którego wymagałoby długiego szeregu traktatów... Jedna tylko zasada śród tajników dżungli sercowej się przewija i stale pamiętajmy, że
Miłość pojęta szlachetnie — uczucie to święte, wielkie, — i jako świętość poważana być powinna!
A jeśliby nam się udało zdobyć ową wymarzoną miłość wzajemną, powtórzę w ślad za wieszczem:

Wtedy ja silniej od was wszystkich czuję
Wtedym prawdziwy syn nieskończoności
I wdzięczniej Bogu za chwilę dziękuję
Niż wy gwiazd pany — za szczęście wieczności!




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Antoni Wotowski.