Tajemnice amuletów i talizmanów/Rozdział II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Tajemnice amuletów i talizmanów |
Podtytuł | Z cyklu satanistycznego |
Pochodzenie | Biblioteczka Historyczno-Geograficzna Nr. 16 |
Redaktor | Jadwiga Ruczyńska |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze "Rój" |
Data wyd. | 1926 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Ich powstanie, ich sporządzanie i ich siły.
Słowo: talizman pochodzi z arabskiego i wywodzi się z wyrażenia „tilism“, które oznacza to samo. Amulet jest podobnie pochodzenia arabskiego i wywodzi się od „hamalêt“, brelok.
Rozróżnia się talizmany według substancyj, z jakich się składają. Istnieją, talizmany: metaliczne, mineralne, roślinne i zwierzęce. Zwykle składają się one z jednej tylko substancji — nierzadko jednak napotykamy także złożone z kilku. Większość metalowych talizmanów składa się z miedzi, srebra i złota. Miedź była w starożytności poświęcona Wenerze, bogini miłości, i często używano jej do czarów miłosnych. Przypisywano jej moc odniesienia zwycięstwa w miłości, w walce, w niezgodach i procesach. Zanim poznano właściwą naturę metali, starano się w niej dopatrzeć rodzaj stwardniałego, czy też zastygłego ognia. Dlatego u wielu ludów miedź związana była z kultem boga ognia. Tacy ubóstwiacze ognia istnieli jeszcze w czasach nowoczesnych — zapewne potomkowie dawnych Parsów — w okolicy Baku, w Rosji. Początkowo krzesano ogień, pocierając o siebie szybko dwie pałeczki drewna: jedną twardszą a jedną miększą; stąd powstał znak krzyża, który pierwotnie był symbolem ognia, i, jako taki, spotykany jest na wykopaliskach — jakie 20.000 lat temu. U starożytnych germanów miedź czczona była jako metal święty, poświęcony Donatowi, bogowi, miotającemu gromy. Przypisywano jej moc unieszkodliwiania, uchylania błyskawic. Jest rzeczą dziwną, że ten tajemny związek w pewnej mierze odpowiada rzeczywistości, jak nam wiadomo z piorunochronów, wynalezionych dopiero w XVIII stuleciu. Po epoce kamiennej ludzkości nastąpił okres bronzu, stopu miedzi i cynku, z którego sporządzano podówczas większość przedmiotów codziennego użytku, broń, klejnoty i t. p. Gdy w późniejszych stuleciach mimowoli lub z umysłu wykopywano te bronzowe i miedziane przedmioty przeznaczano je często na amulety, gdyż zawierały one w sobie coś tajemniczego. Nie potrafiono sobie zwykle wyjaśnić ich pochodzenia, a zatem wywodzono je od bogów. Kiedy dzisiaj jeszcze wykopuje się w Japonji starożytny oręż kamienny — to i on musi być oddany odpowiednim świątyniom pod grozą surowych kar; — tam bowiem zachowa się wiara, iż broń ta wypadła z rąk demonów, wytrącona w walce z bóstwami. Moc miedzi: ochraniania od błyskawic — usiłowano uwydatnić w ten sposób, że miecze bronzowe umieszczano w ziemi w dół rękojeścią. Być może, zawarta też była w tem myśl zagrożenia demonom ostrzem miecza.
Używano także dużo srebra. Alchemicy dawni zwali je „białą lilją“ i sądzili, iż składa się ono ze stwardniałych promieni księżycowych. Srebro w amuletach przynosić miało spokój wzburzonym namiętnościom, łagodzić ból chorego ciała, koić duszę. O miedzi twierdzono wręcz przeciwnie. Miała ona mieć moc budzenia namiętności. Działo się to na skutek tego, że wywodzono ją przecież z płomienia. Łagodne właściwości srebra pochodzą zapewne z jego matowego blasku. Pojmujemy wobec tego, że we wczesnem średniowieczu nie używano do broni srebra, ale natomiast sporządzano z niego często mundsztuki i sprzączki u ognistych koni bojowych. Kolor biały był u przodków naszych barwą śmierci. Pochodziło to, być może, z białego kolorytu zimy, która ludziom pierwotnym bardziej, niźli nam, dawała się we znaki. Dlatego to i dziś jeszcze spotykamy często srebro w obchodach pogrzebowych, — okucia trumien, świeczniki, krzyże nierzadko sporządzane są ze srebra. Nie dzieje się to, jak wielu przypuszcza, na skutek silnego przeciwieństwa z czernią żałoby, lecz przez mimowolny szacunek dla pradawnych przepisów. Chętnie mówi się o „srebrnych włosach“ starców; — srebro ceniono jako symbol długiego życia i utrzymywano, że ten, kto nosi przy sobie stale odpowiednio zrobiony srebrny amulet, osiągnie z pewnością długą i szczęśliwą starość.
Ołów, posiadać miał podobne, ale mniej silne właściwości, jako metal podobny, lecz nie tak szlachetny, jak srebro. I on powodować miał spokój ducha, zimną krew i długoletniość. Ale posiadał on pozatem jedną jeszcze cenną cechę: był on symbolem chytrości, przebiegłości i podstępu. Kiedy rozciąć kawałek ołowiu, powierzchnia przecięcia lśni się biało-srebrnie, ale oxyduje (utlenia się) wkrótce i zabarwia się na szaro. Podobnie jak ołów blask swój ukrywa pod skromną powłoką, tak człowiek, biegły w fortelach, skrywa prawdziwe swe zamiary i myśli. W muzeach rzadko kiedy napotykamy klejnoty ołowiane dobrze zachowane; — przechowywane długie lata w starych grobowcach, uległy one stopniowo niszczącemu oddziaływaniu powietrza. Broń inkrustowano miedzią, by wojownik odważny nie zapomniał także o roztropności w walce; sporządzano z niej skrzynie i szkatułki dla przechowywania ważniejszych dokumentów. Istniały nawet butle i puhary z miedzi, które upajającemu płynowi odebrać miały część jego mocy lub przynajmniej udzielić pijącemu tyle rozwagi, aby w podchmieleniu nie uczynił on lub nie wygadał czego, coby mogło być ze szkodą dla niego.
Najświetniejszemu z metali, złotu, przypisywano, oczywista, najwspanialsze właściwości. Dopatrywano się w złocie zastygłych promieni słonecznych; świątynie, posągi i ołtarze, poświęcone słońcu, zwykle przeładowane były złotem. Wystarczy wspomnieć Meksyk starożytny, przed najazdem hiszpanów, gdzie kult gwiazd był religją państwową; — w świątyni w Quito, w południowej Ameryce, znajdowała się złota podobizna słońca, ważąca 22 centnary, a zrabowana przez chciwych hiszpańskich zdobywców. Jego chwilowy właściciel, porucznik Lopez, pierwszej zaraz nocy przegrał ów skarb bezcenny w kości! W Europie za dawnych czasów i z tego najszlachetniejszego kruszcu robiono talizmany. Użyczać one miały mocy, zdrowia, odwagi, wytrwania, udzielały sławy i zaszczytów. Złoto czyniło niezwyciężonym, niepokonanym i obdarzało ponadludzkiemi przymiotami. Ale — poza niem — czaiło się coś złego: zemsta duchów ciemności, które zwalczały szczęście człowieka. Kto nosił przy sobie złoto — miał demonów za wrogów. Niewątpliwie dzięki sile, udzielanej mu przez amulet, zażywał on większej od innych rozkoszy w życiu, ale narażał się ciągle na runięcie ze szczytów w tem większą przepaść. Wedle starych legend ludzkości nagromadzone skarby zawsze powodowały straszne nieszczęścia. Wystarczy przypomnieć los Krezusa, podanie o Polykratesie, a zwłaszcza staro-germańską pieśń o Nibelungach, w której jeden z bohaterów, Hagen, topi skarb w nurtach Renu, — a skarb ten staje się w następstwie klęską niszczycielską dla wielu szczepów i powodem do przelania strumieni krwi.
Z tego wynika, że metalom przypisywano przedewszystkiem władzę powodowania czegoś. Ale niejednokrotnie noszono się z życzeniem zapobieżenia czemuś. Pola miały zostać uchronione przed burzą, człowiek od choroby, dom — od ognia. Aby to osiągnąć, zaopatrywano amulety we właściwe kształty. Substancja zatem warunkuje tylko użycie sił, właściwych danym metalom, kształt natomiast przewiduje poszczególne wypadki. Aby amulet miał odnieść pewien specjalny skutek, należało zjednoczyć substancję z formą właściwą. W ten sposób powstała wielce skomplikowana wiedza, która miała na celu skuteczne zestawienie tych dwóch czynników, — co przy obfitości i rozmaitości wymogów nie było rzeczą łatwą.
Używano też niejednokrotnie magnesów. Żelazu, jako takiemu, nie przypisywano specjalnych sił magicznych, starano się je dopiero osiągnąć przez zaklęcia, rycia znaków, słów i t. p. Tajemnicze magnesy ceniono natomiast tem wyżej. Jeśli dzisiaj wiedza nasza posunęła się znacznie naprzód w znajomości magnesu, o tyle w ostatniej swej przyczynie i obecnie nie jest on całkowicie wytłomaczony. W starożytności grecy i rzymianie cenili wielce owe czarne kamienie, pochodzące z Magnezji pierwotnie, a rycerski lud wikingów (normanów), którzy na półwyspie skandynawskim znajdował żelazo magnetyczne z niego to zapewne sporządzał swe bojowe miecze. Do tego dołączało się jeszcze, że żelazo opadających na ziemię meteorów także jest magnetyczne, co w najwyższym stopniu przejąć i przerazić musiało ludy pierwotne, które dopatrywały się w tem ujawniającej się siły boskiej.
Magnetyzm był w średniowieczu ulubionym przedmiotem badań. Gdy owocześni uczeni nie potrafili sobie czego wyjaśnić — mówili o magnetyzmie. Przypisywano magnesowi zbawienne siły lecznicze: chorym i osłabionym miał on użyczać mocy. Starano się to osiągnąć, kładąc na nagie ciało namagnesowane przedmioty. Istniały pierścienie magnetyczne, które miały być skuteczne na podagrę, reumatyzm i konwulsje; podobnie pierścienie, nakładane na nogi, miały w nich zwalczać skurcze i usuwać paraliż. Kto kąpał się w rzekach rwących lub głębokich jeziorach, a zatem wojownik, niejednokrotnie w bród się przeprawiający, łowca lub rybak, — ten nosił pierścień na stopie, chroniący go podczas pobytu w wodzie przed skurczem, który niejednego pływaka porywał w bezdeń. Uważano też takowy pierścień jako obronę przeciw duchom wodnym: złośliwym demonom, zamieszkującym głębie. Magnetyczne bransolety wzmagać miały siłę odporną, a magnetyczne zbroje niedostępne być uderzeniom i pociskom. Myślano też, że magnetyzm chroni je od rdzy, co, jak wiadomo, nie odpowiada prawdzie. Przybierano także magnetyczne nagolenniki, pasy i hełmy. Zamagnetyzowane blachy noszono na sznurze wokół szyi lub na gołej piersi. Nawet sproszkowane żelazo magnetyczne łykano jako środek przeciw pewnym chorobom. Uczeni łamali sobie głowy w jaki sposób siła magnetyczna przechodzi, dzięki tarciu, na niemagnetyczne przedmioty. Uważano magnetyzm za rodzaj „życia metali“. Wierzono przecież wtedy, że głazy i metale rosną podobnie, jak stwory organiczne. Magnetyzm wydawał się zatem osobliwem życiem, które ożywiało przedmioty martwe. Wyda się nam wobec tego zrozumiałe, iż przypuszczano, że magnes jest w możności zastąpić w człowieku zużyte siły nerwowe, a istniejące — wzmóc i spotęgować. Podobne moce przypisywano też bursztynowi, który, jak wiadomo, przez lekkie potarcie, nabiera sił elektrycznych.
Jeszcze bardziej obfitym był świat mineralnych talizmanów. Do nich należą pewne substancje, które mają uderzające właściwości, a przedewszystkiem drogocenne kamienie.
Istnieje kilka związków siarki z wapniem, które, wystawione na działanie promieni słonecznych, wydzielają następnie w ciemności nagromadzone światło i lśnią niebieskawym lub blado-żółtym blaskiem. Te „lśniące kamienie“ były częściowo znane alchemikom, którzy preparowali z nich talizmany, przynoszące szczęście. Podobnie postępowano z fosforem, który przechowywano w oliwie i zamykano w małe zapieczętowane flaszeczki lub słoiki. Tak np. Wallenstein, słynny wódz z wojny trzydziestoletniej, nosił zawsze przy sobie taki fosforyzujący kamień i z silniejszego lub słabszego blasku jego wnosił, czy w najbliższem przedsięwzięciu sprzyjać mu będzie fortuna. Podajemy naprzód przegląd rozmaitych „mocy“ właściwych różnym klejnotom.
Białe kamienie oznaczają czystość, wierność i wiarę.
Czerwone — płomienność, namiętność, siłę.
Niebieskie — szczęście, równe usposobienie, siłę uczucia i łagodną miłość.
Żółte — uwielbienie, ubóstwienie.
Zielone — nadzieję.
Fioletowe — miłość i namiętność.
Pomarańczowe — entuzjazm.
Liliowe — przyjaźń.
W szczególności:
Lapislazuli użyczać ma wzajemność w miłości.
Rubin jest kamieniem gwałtownych namiętności.
Topaz — oznacza przyjazną i bezinteresowną miłość, wdzięczność i zaufanie.
Szmaragd jest symbolem pierwszej miłości.
Turkus jest pomocny w osiągnięciu życzeń miłosnych.
Ametystowi i krwawnikowi przypisywano te same właściwości, które posiadać miał lapislazuli. Podobnie rzecz się ma z berylem. Granat jest oznaką pożądań miłosnych.
Perła i jaspis oznaczają miłość dozwoloną.
Najsilniejszy wpływ w dziedzinie magji miłosnej i jej amuletów przypisywano djamentowi. Wedle starej recepty oddziaływanie jego jest następujące:
„Wywiera on gwałtowny wpływ na życie umysłowe kobiety — wzburza jej krew. W ostrym ogniu jego, w niebieskawym połysku zawiera się coś oczarowującego i nieziemskiego, co rozwija się w duszy kobiety i ją upaja“. Znając dziś prawa hypnozy, łatwo potrafimy sobie wytłomaczyć, że djament przy dłuższem wpatrywaniu się weń — a tak drogocennemu, grającemu wszystkiemi ogniami tęczy, kamieniowi poświęca się zwykle więcej uwagi, niźli innym klejnotom — wywierać musi pewien wpływ fascynujący na wzrok patrzącego. Djamentowi przypisywano pozatem mnóstwo właściwości leczniczych, a o pochodzeniu jego krążyły tysiączne legendy. Nazywało się, iż jest on niezniszczalny, lecz gorąca posoka kozła rozpryskuje go na drobne kawałeczki. Trwałość jednak djamentu jest istotnie przeceniona. Gdyby któryś z tych olbrzymich kamieni, które stanowią dumę władców i domów panujących, np. słynny „Koh-I-Nor“, upuścić nagle na ziemię, prysnąłby, jak rozbity korek szklany.
Ponieważ wszystkie te drogocenne kamienie wymagały oprawy, stosowane były zawsze nie jako zwykłe, ale jako złożone amulety. Sporządzając je, brano także naturalnie pod uwagę ich jakość, zwłaszcza, że zamawiający talizmany zwykle nie szczędzili na to grosza i dzięki temu powstawały prawdziwe arcydzieła sztuki jubilerskiej. Niektóre kamienie były szlifowane, inne rznięte. Trzeba jednak nadmienić, że średniowieczne szlifowanie kamieni daleko w tyle pozostaje za dzisiejszem; — kiedy wziąć obecnie do ręki jeden z takich klejnotów, połysk kamieni wydaje się matowy, a ówczesne — gotyckie oraz romańskie nierzadko zdają się być zwykłemi kawałkami szkła. Natomiast sztuka rznięcia kamieni stała na wyżynach. Już grecy i rzymianie byli mistrzami w niej, i jakie 2500 lat temu prywatni właściciele posiadali już bezcenne kolekcje rzniętych klejnotów, t. zw. gemm. Albo ryto w nich postaci, albo rzeźbiono je wypukło. Aby dać pojęcie jak wyglądały takie klejnoty, mające charakter talizmanów, podajemy opis jednego z nich, nadesłanego ze Wschodu (Lajard, „Recherches sur le culte de Venus“).
„Był to piękny owalny sardonyx z głęboko wyrytemi postaciami. Był tam zarysowany niewielki globus, który w górnej swej połowie znajdował się pomiędzy słońcem a sierpem księżyca. Na lewo, poniżej sierpa i obok napisu w języku fenickim, znajdowała się podobizna bogini Cteis, pod tem głowy byka i krowy, spoglądające wzajem na siebie. Jedna z nich umieszczona była pod wyobrażeniem słońca, druga — pod podobizną Cteis“. Całość wyobrażać miała zatem wszechpotęgę miłości władnącą światem i błagać o wstawiennictwo bogini.